O zarzutach, wiarygodności i zgrzycie z PO. Padło też pytanie: „Czy może odpuścić?”. Prezydent Gdańska odpowiada [POSŁUCHAJ]

adamowicz po

Paweł Adamowicz na antenie Radia Gdańsk podkreślał, że niezależnie od decyzji, czy Platforma go poprze czy nie, on nie wycofa się z walki o fotel prezydenta Gdańska. Prezydent Gdańska był gościem Rozmowy kontrolowanej. Wywiad przeprowadziła Agnieszka Michajłow.

Paweł Adamowicz, bez względu na postawę PO, nie wycofa się z kandydowania. – Wszyscy gdańszczanie mnie znają. Jeśli podjąłem decyzję, to się nie odwracam. Ta decyzja jest ostateczna. Przed nami są wybory w październiku lub listopadzie. Ja będę w nich kandydatem. Pod takim czy innym sztandarem – powiedział Paweł Adamowicz i podkreślał, że nie uważa, by w ten sposób osłabiał pozycję PO. – Takim osłabianiem jest wysuwanie kogoś przeciwko mnie – dodał.

Agnieszka Michajłow pytała, czy prezydent Adamowicz nie obawia się, że przez zarzuty prokuratorskie jego wiarygodność mocno ucierpiała w oczach wyborców. – Żadna sprawa nie zakończyła się prawomocnym wyrokiem. Jestem niewinny do momentu, kiedy nie zostanie wydany prawomocny wyrok. Proszę mnie dzisiaj nie oceniać, nie grillować, nie ucinać rąk, nóg i języka. Wiele osobom, gdy słyszą, że gdzieś przychodzi CBA, to zapala się lampka – „oho, on jest podejrzany”. (…) Ale jak Karol Nawrocki złożył zawiadomienie, to do urzędu miasta w Gdańsku przyszło 5 agentów po jedną kartkę A4 – mówił prezydent Gdańska. 

W mediach pojawiły się informacje, że Grzegorz Schetyna obiecał Pawłowi Adamowiczowi wysokie miejsce na listach wyborczych – czy to do Parlamentu Europejskiego, czy też do Sejmu. W zamian jednak miałby zrezygnować z kandydowania na prezydenta Gdańska. – Mogę potwierdzić jedynie, że z przewodniczącym Schetyną rozmawialiśmy często. Przedmiotem tych rozmów było moje kandydowanie. O innej przyszłości można rozmawiać dopiero wtedy, gdy człowiek zdecyduje się, by nie kandydować. Jeżeli się dostaje mnóstwo sympatycznych reakcji od nieznanych sobie gdańszczan, to dla mnie – i zapewne każdego pracownika publicznego – to coś niezwykle miłego – odpowiadał gość Rozmowy kontrolowanej.

Przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer w TVN24 podkreśliła: „Nie ma mowy o poparciu dla Pawła Adamowicza, jest skompromitowany, absolutnie nieakceptowalny”. Niektórzy politolodzy podkreślają, że decyzja o kandydowaniu aktualnego prezydenta może być bardzo niebezpieczna dla zapowiadanej współpracy na linii PO-Nowoczesna.

– Przez wiele miesięcy nawoływałem do jedności. Zauważyłem jednak, że te rozmowy trwają stanowczo za długo. Wyborcy Platformy i Nowoczesnej nie potrafią zrozumieć, dlaczego tak się to ciągnęło. Jeżeli ja jestem kandydatem, który ma największe pojęcie o problemach Gdańska, jeżeli czuję zniecierpliwienie czy wkurzenie, to czas odłożyć konwenanse na bok i wystąpienie do PO o poparcie mnie jako kandydata. Proszę o to członków partii i całe środowisko – mówił.

Paweł Adamowicz prosi o poparcie PO, ale jednocześnie podkreśla, że w wyborach wystartuje niezależnie od decyzji partii. Fot. Agencja KFP/Maciej Kosycarz
Podczas wtorkowej konferencji prasowej Paweł Adamowicz zaznaczał, że argumenty o jego zbyt długim piastowaniu urzędu prezydenta do niego nie przemawiają. – W mediach często jest wołanie o nową twarz. Nikt nie zauważył, że w tej dyskusji rzadko mówi się kryteriach i warunkach, jakie należy spełniać, żeby zostać prezydentem miasta. Jakby to był jakiś wybieg, gdzie występują modele i patrzymy, kto ma ładniejszy nos, ładniejsze nogi itd. trzeba mieć ładną twarz i nogi. Byłem radnym, szefem komisji, przewodniczącym rady miasta, później prezydentem. Moje doświadczenia dobre i złe kumulują się. Po tysiącach godzin, jakie poświęciłem Gdańskowi, jestem ekspertem, jestem doświadczony – tłumaczył.

Paweł Adamowicz podkreślał, że w kwestii jego kłopotów prawnych trzeba po prostu poczekać na wyrok. Agnieszka Michajłow zastanawiała się, czy prezydent nie próbuje wykorzystać tej sytuacji, by zostać męczennikiem. – Chyba pani jeszcze wierzy, że w Polsce są sprawiedliwe sądy. Ja też jeszcze w to wierzę. Dlatego czekamy na wyrok. Dziennikarze, łącznie z panią, pytają mnie, jak się czuję w obliczu tego, że mogę zostać „zapuszkowany”. Przecież to jest chore! Jak mogą w ogóle padać takie pytania? O czym to świadczy? Że jest coś nienormalnego. Gdybym ja coś przeskrobał, to zaręczam, że prokurator-polityk Ziobro wsadziłby mnie do pociągu na Syberię. Ale tego nie zrobił. Jacek Karnowski 10 lat walczył o sprawiedliwość, mnie czeka jeszcze 5-6 lat – dodawał.

Paweł Adamowicz swoim oświadczeniem o kandydowaniu na prezydenta Gdańska zaskoczył wszystkich, łącznie z politykami Platformy Obywatelskiej. Mimo że jest z nią związany od wielu lat. – Współtworzyłem Platformę, byłem jednym z malutkich ojców założycieli, wciąż jestem lojalny wobec tej partii. Gdańszczanie od wielu miesięcy byli zniecierpliwieni spekulacjami, kto mógłby być kandydatem ze środowisk prodemokratycznym. Czułem na plecach ten oddech, te pytania – mówił prezydent Gdańska.

Dlaczego akurat teraz podjął tę decyzję? – W życiu jest tak, że w innym momencie podejmujemy decyzję, a w innym ją ujawniamy. Trzeba być przygotowanym, żeby nie improwizować przesadnie. Miałem liczne rozmowy z osobami z PO oraz osobiście mi życzliwymi. W tyle głowy miałem list zainicjowany przez prof. Aleksandra Halla i uchwałę gdańskiej PO z października 2017, w której namawiano mnie do przecięcia tych spekulacji i kandydowania – tłumaczył gość Rozmowy kontrolowanej.

Agnieszka Michajłow dopytywała prezydenta, czy jego decyzja mogła być reakcją na działania innych polityków, np. Grzegorza Schetyny, który w wywiadzie w „Rzeczpospolitej” powiedział, że Paweł Adamowicz „może mieć inne plany niż kandydowanie” lub Agnieszki Pomaskiej, która zaskoczyła ogłaszając poparcie dla bezpłatnej komunikacji. – Tych wypowiedzi w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy było bardzo wiele. Według mediów byłem kandydatem na europosła, posła czy senatora… – mówił Adamowicz

Dziennikarka Radia Gdańsk zastanawiała się też, skąd nagle znalazło się 9 milionów na sfinansowanie darmowej komunikacji miejskiej dla dzieci. – Kiedy zostawałem prezydentem, budżet Gdańska liczył niespełna miliard złotych. Teraz wynosi już ponad 3 miliardy. Ludzie chcą mieć poczucie, że miasto, w którym żyją i płacą podatki, robi dla nich coś dodatkowego. My to nazywamy „bonusik”. To jest trochę populizm. Dla gimnazjalistów i licealistów taka komunikacja jest bardzo ważna. Rozmawialiśmy na ten temat przez 6 miesięcy. Moje stanowisko też w tej sprawie ewoluowało. Projekt popiera również PiS, który zwykle głosuje przeciw propozycjom prezydenta. 

Czy w takim razie darmową komunikacją nie powinni zostać objęci również studenci? – Na razie dajemy gdańszczanom tyle pieniędzy, ile można dać. Byłem na spotkaniu w Górkach Zachodnich, słuchałem mieszkańców, jest sporo do poprawy. Nie od razu Rzym zbudowano – zakończył Adamowicz.

mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj