Powstanie Warszawskie: „W takim dniu jak dziś powinniśmy się skupić na oddaniu hołdu poległym i czci bohaterom”

1 sierpnia mija 74. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego – największego zrywu niepodległościowego Armii Krajowej i największej akcji zbrojnej podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Dlaczego powstanie wybuchło akurat wtedy?
Gościem Rozmowy kontrolowanej był dr Tomasz Szturo – zastępca dyrektora Muzeum II Wojny światowej ds. edukacji i zbiorów.

– Na wybuch powstania złożył się szereg przyczyn – mówił gość Radia Gdańsk. – Przede wszystkim przekonanie, że Niemcy wycofują się. Dosyć pospiesznie wracali z frontu wschodniego. To dawało przekonanie, że ich wartość bojowa, moc słabnie. Z drugiej strony bardzo intensywnie, ekspansywnie napierali Sowieci. A tam gdzie wkraczali, rozpoczynali właściwie inkorporację tych terenów – mówił Tomasz Szturo.

Historyk przypomniał także akcję „Burza”, która opierała się na początkowej współpracy Armii z Sowietami w wyzwalaniu tych terenów spod niemieckiej okupacji. – To, jak wiemy, kończyło się tym, że Sowieci po udanej akcji rozbrajali jednostki AK, a oficerów zsyłali na głęboki wschód Rosji do gułagów. Natomiast żołnierzom szeregowym dawali możliwość wstąpienia do Armii Berlinga – opowiadał.

W tej sytuacji władze AK w Warszawie, generał Leopold Okulicki, generał Bór-Komorowski podjęli decyzję, że w takich okolicznościach oraz w obliczu niepotwierdzonych informacji o wojskach sowieckich na przedpolach Warszawy, należy rozpocząć militarną akcję przeciwko Niemcom i polityczną akcję przeciwko Sowietom.

– Uważano, że wojska niemieckie będą na tyle słabe, że łatwo będzie strącić ich dominację. Do tego jeszcze liczono na to, że nie zatrzyma się ekspansja sowiecka i w tym momencie AK przywita w roli gospodarzy wojska stalinowskie, co zmieni sytuację geopolityczną i sytuację w rokowaniach o późniejszy kształt Państwa Polskiego. Jak wiemy, władze AK nie wiedziały o ustaleniach w Teheranie, nie wiedziały, że padły ofiarą bardzo cynicznej gry Sowietów i Stalina – mówił historyk.

– Wysokość strat poniesionych w postaniu do dziś wywołuje kontrowersje – zwróciła uwagę prowadząca Beata Gwoździewicz. – Bardzo dobrze, że trwają spory, debaty, dyskusje na temat przyczyn Postania Warszawskiego i tego, czy było celowe czy nie. Na tym polega historia. Aczkolwiek w takim dniu jak dziś powinniśmy się chyba skupić na oddaniu hołdu poległym i czci bohaterom.

Papież Jan Paweł II w 60. rocznicę powstania pisał do Lecha Kaczyńskiego: „Nie możemy nie wspominać tego bohaterskiego zrywu. Chociaż wielu wydał on się przede wszystkim „szaleńczy”, innym „niepotrzebny” – nie możemy nie pochylić czoła przed ludźmi, którzy gotowi byli położyć młode życie na płonącym ołtarzu stolicy”.

– Tak jest. Poza tym musimy tutaj rozpatrzeć dwa aspekty. Czym innym jest decyzja dowództwa, na którą możemy różnie spoglądać, a czym innym była postawa, reakcja żołnierzy, młodego społeczeństwa, czasem dzieci. Trzeba pamiętać, że to była wielka eksplozja, erupcja wiary, nadziei, przekonania, że oto zrzucony zostanie ten pięcioletni dyktat przemocy, strachu, terroru, poniżenia. Powstańcy byli przekonani, że powstanie potrwa maksymalnie trzy dni. Że ta siła napędowa sowieckiego frontu wesprze ich w wyparciu Niemców. Mieli prawo też nie wiedzieć o tym, że zostali pozostawieni przez aliantów, którzy wybrali pragmatyczną postawę asekurancką, żeby w żaden sposób nie narazić się Stalinowi – mówił w Rozmowie kontrolowanej dr Tomasz Szturo.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj