Sygnatariusz Porozumień Sierpniowych: „To był niesamowity przełom, Trójmiasto stało się oazą wolności”

31 sierpnia wypada rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych. W Rozmowie Kontrolowanej pytaliśmy o nie samego sygnatariusza.

Andrzej Kołodziej był gościem Beaty Gwoździewicz. Podczas rozmowy wspominał trudne okoliczności podpisania Porozumień Sierpniowych.

5 sierpnia 1980 roku, dokładnie w dniu rozpoczęcia strajku w Stoczni im. Komuny Paryskiej, Andrzej Kołodziej trafił do tego zakładu. Co więcej, stanął na czele strajku. – To był czysty przypadek. Wcześniej 2,5 roku pracowałem w Stoczni Gdańskiej. Wraz z Anią Walentynowicz zostaliśmy zwolnieni za działalność antykomunistyczną. Wspólnie postanowiliśmy, że spróbujemy zatrudnić się właśnie w Stoczni Komuny Paryskiej. Zakładałem, że mnie zwolnią, jak tylko odkryją, kim jestem, ale dwa miesiące wystarczyły, żeby nawiązać kontakty. Od początku wierzyłem, że w ludziach drzemie siła. Wystarczyło rozpalić iskierkę nadziei, żeby się sami zorganizowali – podkreślał.

– Podpisanie Porozumień było niesamowitym przełomem, została wzbudzona nadzieja. Trójmiasto było taką oazą wolności, władze nie miały nic do powiedzenia. Gdy wchodziłem do Stoczni Gdańskiej to tak, jakbym wchodził do innego świata. Szarość zostawiałem za sobą, tam byli ludzie radośni i swobodni, zupełnie inaczej niż na ulicy. Warto przypomnieć, że w przeciągu 3 tygodni powstała organizacja licząca ponad 10 milionów ludzi – mówił Andrzej Kołodziej.

W czwartek w Gdyni odbyła się premiera filmu Andrzej Kołodziej – bardzo polska opowieść. – Trudno oceniać film o sobie. To opowieść o chłopaku z Bieszczadów, który przyjechał do wielkiego świata szukać poprawy życia – swojego i innych – mówił gość Rozmowy Kontrolowanej.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj