– Duże partie doszły do wniosku, że nie ma sensu wystawiać kolejnych kandydatów, tym bardziej, że dwójka kandydatów, która konkurowała z Adamowiczem, czyli Jarosław Wałęsa i Kacper Płażyński, powiedzieli, że nie wystartują. Mniejsze formacje nie ma się co oszukiwać, że miałyby jakiekolwiek szanse. Szczególnie, że wskazana komisarz, Aleksandra Dulkiewicz, była prawą ręką Pawła Adamowicza – mówił w Radiu Gdańsk politolog dr Krzysztof Piekarski. Rozmawiał z nim Piotr Kubiak.
W poniedziałek premier rozpisał wybory w Gdańsku na 3 marca. PiS, PO, Nowoczesna oraz PSL ogłosiły, że nie wystawią swoich kandydatów. Nie wiadomo jeszcze czy kandydować będzie pełniąca obowiązki prezydenta Gdańska komisarz Aleksandra Dulkiewicz. Wiadomo jednak, że może liczyć na poparcie między innymi PO. – Jeżeli pani Aleksandra potwierdzi chęć startowania w tych wyborach, jakieś uzgodnienia polityczne prawdopodobnie będą. Nie ma się co łudzić, że pani Dulkiewicz, była szerzej znana poza sceną trójmiejską. Jej nazwisko wypłynęło teraz jako tej osoby, która dała sobie radę z tym, co się stało i pokazała klasę, profesjonalizm – mówił politolog.
– Nikt nie prosił ludzi, którzy chcieli odbyć ostatnią drogę z prezydentem, żeby się stawili. Liczba, gesty, emocje, które temu towarzyszyły, pokazały, że utraciliśmy kogoś, kto stworzył Gdańsk i społeczeństwo Gdańska na nowo. Tą osobą, która może zastąpić Adamowicza nie może być ktoś z przypadku czy przymusu – komentował tydzień żałoby w Gdańsku dr Krzysztof Piekarski.