„Jak działał i nadal działa układ gdański” – to tytuł najnowszej, okładkowej publikacji tygodnika „Sieci”. W tekście czytamy: „Wybór Aleksandry Dulkiewicz oznacza zakonserwowanie w Gdańsku chorego systemu, co dla niepoznaki nazywane jest wypełnianiem testamentu Pawła Adamowicza”.
Autorem cytatu jest Marek Pyza, dziennikarz śledczy tygodnika „Sieci”, z którym rozmawiał Krzysztof Świątek.
Prowadzący program zaznaczył, że Aleksandra Dulkiewicz dopiero objęła urząd prezydenta miasta. Pytał dziennikarza śledczego o motywy postawienia kontrowersyjnej tezy. – To nie jest nowy urzędnik w gdańskim ratuszu. Od lat tam pracuje, zastępowała Pawła Adamowicza, funkcjonuje w tym układzie urzędniczo-spółkowym. Mam na myśli spółki miejskie. Aleksandra Dulkiewicz wciąż zasiada w radzie nadzorczej spółki „Arena Gdańsk”. Jej wybór oznacza, że w Gdańsku, pod względem przejrzystości, a raczej nieprzejrzystości, za wiele się nie zmieni. Aleksandra Dulkiewicz jest tego gwarantem – komentował Marek Pyza.
W publikacji tygodnika „Sieci” możemy przeczytać, że ważne osoby w gdańskim urzędzie zasiadają w radach nadzorczych miejskich spółek i czerpią z tego dodatkowe dochody. Krzysztof Świątek dopytywał o konkretne nazwiska, a także jak to wygląda z punktu widzenia prawa. – To jest zgodne z prawem jeszcze przez kilka dni, bo prawo zmieniło się w ubiegłym roku, kiedy została zmieniona ustawa o samorządach terytorialnych. Zgodnie z tą nowelizacją prezydenci, radni oraz ich najbliższe rodziny nie będą mogli zasiadać w spółkach prawa handlowego, zależnych od jednostki, w których pracują. Zatem wszystkie te osoby muszą się z tych spółek sczyścić, mówiąc brutalnie. W Gdańsku to jeszcze nie nastąpiło. Ja rozumiem, że ten trzymiesięczny termin, który ustawodawca dał radnym na wyjście z tych spółek, jeszcze nie minął. Radni i wiceprezydenci czekają, aż dokładnie trzy miesiące miną, a oni wezmą te trzy pensje, które im się należą za zasiadanie w radach nadzorczych i dopiero wtedy wypełnią tę ustawę. To jest oczywiście wszystko zgodne z prawem, ale pytanie należy zadać, czy jest to etyczne – dodawał dziennikarz śledczy.