Zbliża się Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Gdy święto było ustanawiane w 2010 roku, popierały je niemal wszystkie opcje polityczne. Dzisiaj wiele osób głośno wyraża swój sprzeciw i mówi o kontrowersyjnej stronie działań żołnierzy antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia. Dlaczego tak jest? O to zapytaliśmy dyrektora Muzeum II Wojny Światowej Karola Nawrockiego.
– Tylko naiwny człowiek mógłby sądzić, że w wojsku nie było pewnych rzeczy, które budzą kontrowersję. Ale przywoływanie ich za każdym razem to generalizowanie – zaznaczał Karol Nawrocki.
Gość Radia Gdańsk podkreślał, że to święto żołnierzy, którzy wierni przysiędze walczyli o niepodległość. – Więc jeżeli dzisiaj jakiś polityk nie uznaje Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych to znaczy, że nie odpowiada mu Polska wolna i suwerenna – mówił na naszej antenie dyrektor muzeum. – To są piękne życiorysy, życiorysy ludzi, którzy poświęcili swoje życie i rodziny Polsce i wolności. To są ideały przywiązania, miłości do Polski. To porusza nasze pokolenie i dzisiejszą młodzież – dodał.
Data Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych nie została wybrana przypadkowo. To właśnie 1 marca 1951 roku w więzieniu na Mokotowie wykonano wyrok śmierci na siedmiu członkach IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, tj. Łukaszu Cieplińskim, Mieczysławie Kawalcu, Józefie Batorym, Adamie Lazarowiczu, Franciszku Błażeju, Karolu Chmielu i Józefie Rzepce. Byli oni ostatnimi ogólnopolskimi koordynatorami „Walki o Wolność i Niezawisłość Polski z nową sowiecką okupacją”.