Mija 40 lat od podpisania porozumień sierpniowych. Krzysztof Dośla: od tamtego czasu wydarzyło się w naszej ojczyźnie wiele rzeczy, których siłą sprawczą była „Solidarność”

40 lat temu podpisano porozumienia sierpniowe. Czym jest, a czym była „Solidarność” 40 lat temu? Czy udało się uchronić to, co jest najistotniejsze? Jakie dziedzictwo i zobowiązania ma „Solidarność”. O tym Olga Zielińska rozmawiała z Krzysztofem Doślą, przewodniczącym Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”.

– To święto radości, ale każdej radości towarzyszy też chwila refleksji. Od tamtego czasu wydarzyło się w naszej ojczyźnie wiele rzeczy, których siłą sprawczą była „Solidarność”. Udało się utworzyć niezależny związek zawodowy, zgromadzić miliony Polek i Polaków, a system totalitarny odrzucić w niebyt – mówił Krzysztof Dośla.

– „Solidarność” 40 lat temu to był oczywiście związek zawodowy jako oaza wolności. W wówczas zniewolonym kraju wolni ludzie mieli swoją organizację, w której mogli się zrzeszać, artykułować swoje poglądy, upominać o to, co było najistotniejsze. Dla jednych istotne były warunki pracy, wynagrodzenia, dla innych swobody obywatelskie. Wszystkich spajała „Solidarność”. To coś, co ma się w sercu i duszy. Dzisiaj też tak jest, tylko, dzięki ludziom „Solidarności” z 1980 roku, nie musimy walczyć z systemem totalitarnym. W przenośni jesteśmy realizatorami 21 postulatów, które pozostały aktualne – dodał.

„Solidarność” miała wpływ na prawo pracy. Czy ta świadomość jest także dzisiaj? – Chciałbym, żeby ta świadomość była szersza. To sprawy, które dziś są zapisane w Konstytucji. Problemem jest wykonawstwo – zaznaczał. – Wtedy domagaliśmy się prawa do tworzenia wolnych związków zawodowych. Do dzisiaj jest jeszcze sporo grup, które są z tego prawa wyłączone. To obszar, który trzeba naprawić.

– Jan Paweł II powiedział, że wolność i demokracja to coś, o co trzeba dbać każdego dnia. Jeśli nie będziemy tego robić, to może się przerodzić w nowoczesną formę totalitaryzmu – podkreślił Dośla.

 

40 lat temu podpisano porozumienia sierpniowe. Czym jest, a czym była „Solidarność” 40 lat temu? Czy udało się uchronić to, co jest najistotniejsze? Jakie dziedzictwo i zobowiązania ma „Solidarność”. O tym Olga Zielińska rozmawiała z Krzysztofem Doślą, przewodniczącym Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”.

– To święto radości, ale każdej radości towarzyszy też kilka refleksji. Od tamtego czasu wydarzyło się w naszej ojczyźnie wiele rzeczy, których siłą sprawczą była „Solidarność”. Udało się utworzyć niezależny związek zawodowy, zgromadzić miliony Polek i Polaków, a system totalitarny odrzucić w niebyt – mówił Krzysztof Dośla.

– „Solidarność” 40 lat temu to był oczywiście związek zawodowy jako oaza wolności. W wówczas zniewolonym kraju wolni ludzie mieli swoją organizację, w której mogli się zrzeszać, artykułować swoje poglądy, upominać się o to, co było najistotniejsze. Dla jednych istotne były warunki pracy, wynagrodzenia, dla innych swobody obywatelskie. Wszystkich spajała „Solidarność”. To coś, co ma się w sercu i duszy. Dzisiaj też tak jest, tylko, dzięki ludziom „Solidarności” z 1980 roku, nie musimy walczyć z systemem totalitarnym. W przenośni jesteśmy realizatorami 21 postulatów, które pozostały aktualne – dodał.

„Solidarność” miała wpływ na prawo pracy. Czy ta świadomość jest także dzisiaj? – Chciałbym, żeby ta świadomość była szersza. To są sprawy, które dziś są zapisane w Konstytucji. Problemem jest wykonawstwo – zaznaczał. – Wtedy domagaliśmy się prawa do tworzenia wolnych związków zawodowych. Do dzisiaj jest jeszcze sporo grup, które są z tego prawa wyłączone. To obszar, który trzeba naprawić.

– Jan Paweł II powiedział, że wolność i demokracja to coś, o co trzeba dbać każdego dnia. Jeśli nie będziemy tego robić, to może się przerodzić w nowoczesną formę totalitaryzmu – podkreślił Dośla.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj