Radni Koalicji Obywatelskiej, wsparci przez klub Wszystko dla Gdańska, apelują do prezydent miasta o pilne działania. Uważają, że w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym wycina się drzewa bez większego uzasadnienia. Do tych zarzutów odniósł się Gość Dnia Radia Gdańsk – Bartłomiej Obajtek, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku, z którym rozmawiał Jarosław Popek.
– To gest polityczny, tylko po to, by rozmyć odpowiedzialność, jaka na nich spoczywa. Krótki rekonesans pokazuje, że w Gdańsku pod wylesienie przeznaczono 46 hektarów gruntów, z czego wylesiono już 23 ha – zaznaczył Bartłomiej Obajtek.
Przyznał też, że prezydent Aleksandra Dulkiewicz nie ma możliwości, by zadbać o lasy, które nie należą do miasta. – Dokument, w którym wykonuje się plan urządzania lasów, był dla Nadleśnictwa Gdańsk sporządzony w 2014 roku. Wtedy rządziła Platforma Obywatelska, a ówczesny minister środowiska zatwierdził plan. W tej chwili przedstawicielom tej samej opcji politycznej nie podoba się ilość drewna, jaka jest wycinana, choć wcześniej określili, ile ma ona wynosić. Są to więc tylko puste słowa. Nie da się tego wykonać, prawo nie przewiduje takich możliwości. To zamazywanie swoich błędów – ocenił Gość Dnia Radia Gdańsk.
– Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w ciągu dziesięciu lat zalesiła 2,5 tysiąca ha, natomiast w mieście ubyły 23 hektary. Kiedy leśnik wycina drzewo, statystycznie sadzi 30. Wycinka służy celom dopasowania do zmian klimatu, przebudowie drzewostanu – podkreślił Bartłomiej Obajtek. – Zgadzam się tylko z jedną rzeczą z tej uchwały: że lasy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego są wyjątkowe. O tę wyjątkowość zadbali jednak leśnicy. W lasach komunalnych, którymi dysponują Gdańsk i Sopot, nie wygląda to ciekawie. Nie są objęte certyfikacją, nie mają międzynarodowych audytorów – wyliczał.