Polska kontra TSUE. Politolog Grzegorz Lewicki: po ewentualnym wyjściu z Unii bylibyśmy skazani na relacje z Południem

Straszenie Pol-exitem w kontekście sporu z Trybunałem Sprawiedliwości nie ma żadnych podstaw – mówił w Radiu Gdańsk politolog, członek Klubu Jagiellońskiego Grzegorz Lewicki. Jego zdaniem takie rozwiązanie Polsce nie grozi. Przypomnijmy, pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska wydała zarządzenia, dotyczące Izby Dyscyplinarnej. To odpowiedź na wyrok TSUE z 15 lipca. Zgodnie z nimi, do Izby Dyscyplinarnej nie będą trafiały nowe sprawy, a o sprawach, które już do niej wpłynęły, zdecyduje Pierwsza Prezes oraz sędziowie wyznaczeni do ich rozpatrywania.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie daje „pełnej rękojmi niezawisłości i bezstronności” i nie jest chroniona przed wpływami władzy ustawodawczej i wykonawczej. Teraz, zdaniem Grzegorza Lewickiego, w sprawie funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej trzeba dojść do porozumienia.

– Z jednej strony sporowi można zarzucać to, że wchodzi w kompetencje państw członkowskich i że instytucje unijne nie mają umocowania traktatowego, żeby tym się zajmować. Z drugiej, prawo można na różne sposoby interpretować. Przez sam fakt, że taki spór istnieje, łatwo jest zrobić z Polski chłopca do bicia. Zamiast zajmować się sprawami Białorusi czy NordStrem2, można skupić uwagę na populistycznej Polsce, która pewne rzeczy robi. To dla nas niekorzystne – mówił gość Radia Gdańsk.

Wspomniał też o hipotetycznych możliwościach wyjścia Polski z Unii Europejskiej. – Polacy intuicyjnie zdają sobie sprawę z tego, że żyjemy w regionie niebezpiecznym, na wschodniej ścianie nie tylko Unii Europejskiej. Poza UE bylibyśmy skazani na relacje z Południem. Ten spór należałoby odpolitycznić. Jest on przedstawiany jako skok na niepodległość Polski, dokonany przez PiS. A rządowi nie chodzi o zagarnięcie władzy politycznej, lecz o reformy ustrojowe, które trzeba było przeprowadzić już w latach ’90 – dodał.

Olga Zielińska pytała też swojego gościa i reparacje wojenne. – Patrząc na to, co Niemcy zrobili podczas drugiej wojny światowej, to jest to sprawa, która do dziś nie jest załatwiona. Niemcy wychodzą z założenia, że lepiej nie dawać, niż dawać. Lepiej nie mówić o historii, niż mówić. Trzeba przygotować racjonalny audyt strat Polski w czasie wojny, nie dokonywany przez kojarzący się politycznie IPN. A następnie zatrudnić agencję konsultingową o międzynarodowej renomie, która zrobiłaby rzetelny empirycznie i metodologicznie raport – radził.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj