Dzień Zaduszny to nie święto zmarłych. „Kościół zwraca uwagę na trzy wymiary: obcowanie świętych, zmartwychwstanie ciała i życie wieczne”

2 listopada obchodzimy Dzień Zaduszny. Skąd wzięło się dość popularne, ale błędne nazywanie tego dnia „świętem zmarłych”? Dlaczego w czasach PRL-u były próby zmiany nazewnictwa dnia Wszystkich Świętych i jaki to ostatecznie przyniosło efekt? Jakie zagrożenie niosą za sobą „inne odmiany świętowania”, takie jak Halloween? Nad tym zastanawialiśmy się na antenie Radia Gdańsk w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Na pytania Andrzeja Urbańskiego odpowiadał ks. prof. Wojciech Cichosz, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Głównym tematem rozmowy był Dzień Zaduszny, ale dyskutowano też o dniu Wszystkich Świętych, błędnym nazewnictwie i niewłaściwym podejściu do okresu 1 i 2 listopada oraz świętowaniu tego czasu w kontekście tradycji i kultury.

Dzień Zaduszny, czyli dzień wszystkich wiernych zmarłych, bywa nazywany świętem zmarłych. Dlaczego jest to błędne określenie? Jak należy odczytywać te dni, które przeżywamy?

– Cieszę się, że podejmujemy tematy, którym na imię śmierć czy zmarli i przyjmujemy kierunek, jak odczytywać te wszystkie wydarzenia. W literaturze odnajdujemy takie terminy jak zaduszki i święto zmarłych. Ale przecież mamy świadomość tego, co mówi tradycja chrześcijańska i liturgia kościoła: wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych. Warto dodać też, że chodzi tu o wszystkich wiernych. To nie tak, że mówimy tylko o tych, którzy byli przed nami, ale wspominamy wszystkich wiernych. A zatem tych, którzy jeszcze nie dostąpili zbawienia. Stąd tez Kościół zwraca naszą uwagę na trzy wymiary: po pierwsze obcowanie świętych, po drugie zmartwychwstanie ciała, po trzecie życie wieczne – tłumaczył ks. prof. Wojciech Cichosz.

Błędne nazewnictwo wzięło się również z faktu, iż w czasach PRL-u próbowano zmienić znaczenie dnia Wszystkich Świętych i zaczęto określać je właśnie Świętem Zmarłych. Z drugiej strony coraz częściej zaczyna się słyszeć z ust duszpasterzy i znawców tematu, że jest to Święto Zmartwychwstania. – Czy to dobre określenie? – pytał prowadzący rozmowę.

– Generalnie tak. Zacznijmy od tego, że my patrzymy na dni 1 i 2 listopada łącznie w polskiej tradycji. Bo gdy ogólnie mówimy o święcie zmarłych, to przeciętny zjadacz chleba będzie myślał o tym, że jedzie na cmentarz, że będzie odwiedzał groby, modlił się w intencji swoich bliskich zmarłych. I jego myśli będą biegły przede wszystkim do 1 listopada. A przecież teraz mówimy o 2 listopada, czyli nie Wszystkich Świętych, tylko wszystkich wiernych zmarłych. To, co wydarzyło się w czasach minionych, było zamierzone. Chodziło o to, aby odreligijnić przeżywanie wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych. Ale Bóg ma zawsze jakiś plan i często jest tak, że gdy z czymś się walczy, to się to bardzo mocno wzmacnia. Mi osobiście bardzo się podoba to, że w kontekście 1 i 2 listopada kultywujemy życie i mówimy o zmartwychwstaniu. Ale oczywiście nie możemy mylić samych uroczystości, Zmartwychwstanie Chrystusa to zupełnie inne święto. I, nie daj Boże, żeby ktoś przeniósł Wielkanoc na cmentarz na 2 listopada – dodał ks. prof. Wojciech Cichosz.

Prowadzący i jego gość rozmawiali też o uroczystościach w kontekście polskiej kultury i tradycji a także o tym, jak się do tego okresu ma pochodzące z Ameryki tzw. „święto duchów”, czyli Halloween.

– Te inne „odmiany świętowania” przedzierają się do naszej kultury i tradycji, mają na nie ogromny wpływ. Jest bardzo istotne, żebyśmy nie dali się zawładnąć tej antykulturze, w której dziś przychodzi nam żyć. Jeśli to – nie użyję słowa „święto”, bo, mówiąc szczerze, używanie tego określenia w takim kontekście nieco mnie przeraża – przeżywanie w jakiś sposób Halloween ma być ugłaskaniem duchów, zabawą w duchy, przywoływaniem świata magii, a później chcielibyśmy bardzo poważnie mówić o świętości, o Wszystkich Świętych, o wszystkich wiernych zmarłych, o duszach cierpiących w czyśćcu, to są to kanony absolutnie do siebie nieprzystające. Czy możemy śmiać się ze śmierci, drwić poprzez oświetloną dynię i świetnie się bawić, a następnego dnia stanąć w sposób poważny, wyważony i pełen wiary na cmentarzu? To pytanie do psychologów lub psychiatrów, a może raczej psychoneurotyków. I to jest pytanie też o wiarę. Bo, jak już wspomniałem, te trzy elementy: świętych obcowanie, zmartwychwstanie ciała i życie wieczne, to są klucze – podsumował ks. prof. Wojciech Cichosz.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj