We wtorek wirtualny szczyt Biden-Putin. Politolog: może coś zmienić, pod warunkiem że ustąpi i jedna, i druga strona

Rosja oczekuje złagodzenia ekspansji NATO w Europie Środkowo-Wschodniej. Takie mogą być żądania Władimira Putina wobec prezydenta USA Joe Bidena – uważa politolog profesor Kazimierz Kik. Prezydenci Rosji i Stanów Zjednoczonych we wtorek mają rozmawiać między innymi na temat ekspansji Moskwy na Ukrainę. Bezpieczeństwo zależy od ustępstw obydwu stron – mówił w Radiu Gdańsk Kazimierz Kik. Rozmawiał Michał Pacześniak.

– To spotkanie może coś zmienić, ale pod warunkiem, że strona zachodnia spełni część postulatów Putina. Mianowicie postulat złagodzenia ekspansji NATO w Europie Wschodniej. Priorytetem polityki zagranicznej Rosji jest właśnie Europa Środkowo-Wschodnia. Od 20 lat toczy się walka o bliską zagranicę. Ta rozmowa może złagodzić zagrożenie konfliktem pod warunkiem że ustąpi i jedna, i druga strona. Głównym rywalem Stanów Zjednoczonych są Chiny. W przypadku ostrego postępowania wobec Rosji, dojdzie do jeszcze dalej idącego współdziałania Rosji i Chin. Jeśli to miałoby być efektem zdecydowanej postawy USA, to byłoby to pyrrusowe zwycięstwo – powiedział gość Radia Gdańsk.

Rozmowa prezydentów USA i Rosji ma się rozpocząć o 16:00 czasu polskiego.
 

W sobotę w Warszawie odbyło się spotkanie liderów europejskich partii konserwatywnych i prawicowych z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, premiera Morawieckiego, a także szefów kilkunastu konserwatywnych partii europejskich, w tym przewodniczącego Fideszu, premiera Węgier Viktora Orbana, przewodniczącego hiszpańskiego Vox Santiago Abascal oraz szefowej francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen.

– Nie sądzę, by doszło do tak daleko idącego porozumienia [koalicji konserwatystów w UE – przyp. red.]. Przywódca Ligi nie przyjechał do Warszawy, a tu różni się z przywódcą PiS pod względem tego, w jaki sposób wspólna struktura ma być tworzona. Nie wszyscy zgadzają się na to, żeby to Polska była inspiratorem i liderem tego nowego obozu. Realia są takie, że w tej chwili w UE dominują przedstawiciele czterech głównych frakcji Parlamentu Europejskiego, które przyjęły politykę całkowitego marginalizowania ugrupowań narodowych. Zorganizowanie się we wspólną frakcję, która będzie całkowicie marginalizowana i izolowana w Parlamencie Europejskim przez większość 507 europosłów, nie tworzy żadnej nowej jakości. Tworzy iluzję nowej jakości – powiedział Kik.

– Rosja Putina ma swój interes w rozgrywaniu ugrupowań eurosceptycznych, bo jest przeciwna zbyt daleko idącemu zjednoczeniu Europy. To byłoby dla Rosji nie najlepsze rozwiązanie, chyba że UE byłaby sojusznikiem Rosji. Na to się nie zanosi. Różnice między partiami, których przedstawiciele byli w Warszawie są tak duże, że łączy je tylko bezradność w ramach UE. Organizują się w jedną siłę, by zmniejszyć przepaść między wpływami głównych ugrupowań a ugrupowaniami eurosceptycznymi – zauważył.

 
ua/mk
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj