Czy cywilizowany świat zdoła powstrzymać rosyjskiego dyktatora przed inwazją na Ukrainę? Czy działania rządu w związku z kulminacją czwartej fali pandemii koronawirusa są wystarczające? Między innymi o to Michał Pacześniak pytał „Gościa Dnia Radia Gdańsk”, którym był Kacper Płażyński, pomorski poseł Prawa i Sprawiedliwości.
– Na ile to jest realne zagrożenie, a na ile wojna psychologiczna, tego nie wiemy. Dowiemy się zapewne na wiosnę, wtedy zwykle wybuchają konflikty zbrojne, bo łatwiej można mobilizować swoje jednostki i przerzucać je z miejsca na miejsce. Sytuacja jest jednak na pewno niebezpieczna – zauważył Kacper Płażyński.
– Od wojny w Gruzji świat Zachodu, łącznie z USA, poza krótkim czasem, kiedy rządził Donald Trump, prowadzi wobec Rosji politykę oddawania pola. Nie było realnych działań, które miałyby ukrócić imperialistyczne zapędy Władimira Putina. Owszem, były sankcje wprowadzone przez UE i USA, ale widać było, że są nieskuteczne i w żaden sposób nie powstrzymały tych działań. Wybuchały kolejne wojny, w tej chwili Biden rozmawia z Putinem, a ten ostatni już osiągnął jeden ze swoich celów. Jeszcze kilka tygodni temu mówiło się o możliwych sankcjach za Nord Stream 2, że jego uruchomienie będzie uniemożliwione, a teraz wiemy, że doszło do cichego porozumienia, że jeśli Rosja nie zaatakuje Ukrainy, to gazociąg zostanie uruchomiony. To dalej polityka ustępstw. Przynosi wspomnienia czasów budzących się totalitaryzmów przed II wojną światową, Adolfa Hitlera, traktatów z Monachium, itd. Taka polityka nigdy nie prowadzi do niczego dobrego – przypomniał.
– Polska od kilku lat robi to, co powinna robić. Chcesz pokoju – szykuj się do wojny. Widzimy, że czasy są niespokojne, niebezpieczne. Wojna jest tuż przy naszej granicy. Zbroimy się, kupujemy nowoczesne uzbrojenie, uzupełniamy luki w obronie, przeciwlotnicze, przeciwrakietowe, stąd m.in. program „Miecznik”, czyli budowa trzech fregat w polskich stoczniach. Robimy to, co powinniśmy robić, traktujemy sytuację bardzo poważnie, zbroimy się i tworzymy nowoczesną armię – zapewnił poseł PiS.
Opozycja po ubiegłotygodniowym spotkaniu partii konserwatywnych i prawicowych w Warszawie, zarzucała rządzącej koalicji prorosyjskość. Płażyński jednoznacznie odniósł się do tych opinii.
– Zarzucanie Prawu i Sprawiedliwości prorosyjskości to absurd i schizofrenia. Pamiętam tytuły sprzed kliku lat, w których pisano o tym, że rząd PiS nienawidzi Rosji, Rosjan, jest rosjosceptyczny. Sypały się na nas gromy za zamykanie małego ruchu granicznego, że nie chcemy żadnych kontaktów dyplomatycznych z Rosją, że nie prowadzimy polityki przyjaźni, którą prowadził Donald Tusk. Pamiętamy, jak Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych w rządzie PO, jeszcze w 2014 roku mówił, że Rosja powinna być częścią NATO, a w 2010 roku i kolejnych prowadził taką politykę, by Rosja była jednym z głównych partnerów Unii Europejskiej. Mówienie o naszej prorosyjskości to totalny odlot – skomentował Płażyński.
Mowa była również o ewentualnym wprowadzeniu obowiązku szczepień w Polsce w obliczu utrzymującej się czwartej fali pandemii. – Nie jestem lekarzem i staram się bazować na zdrowym rozsądku. Ja jestem zaszczepiony i zachęcam do szczepień. Propozycje rządu są daleko idące, jeżeli chodzi o szczepienia obowiązkowe niektórych grup zawodowych – stwierdził. – W kontekście dzisiejszej sytuacji, ogromnego oporu społecznego, wprowadzenie obowiązkowych szczepień, nawet jeśli sam jestem ich zwolennikiem i myślę, że to najlepszy sposób na uchronienie się przed wirusem, mogłoby wprowadzić bardzo duże niepokoje społeczne. Te zaś – wobec realnych zagrożeń geopolitycznych, o których mówiliśmy, ze strony Rosji – mogłyby być fantastyczną furtką do wykorzystania, do wzbudzenia małych rebelii w Polsce, bijatyk na ulicach, może poważniejszych incydentów. Ruch antyszczepionkowy w całej Europie, o czym mówią raporty służb specjalnych, w dużej mierze jest wspierany przez Moskwę. Podejmując decyzje, musimy kierować się też racją stanu – wskazał Gość Dnia Radia Gdańsk.
mrud