Były minister spraw zagranicznych: „Komisja Europejska sama zaplątała się o własne nogi, doprowadziła do chaosu”

Wypłaty środków z funduszu odbudowy oraz wizyta w Polsce nowego kanclerza Niemiec Olafa Scholza były jednymi z tematów rozmowy z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym był Witold Waszczykowski, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, były minister spraw zagranicznych. Audycję prowadził Piotr Kubiak.

– Nie ma żadnych podstaw traktatowych, by pieniądze dla Polski były wstrzymane. Próba uzależnienia przekazywania pieniędzy, czy to z funduszu odbudowy pocovidowej, czy tym bardziej z budżetu na następne siedem lat, od jakichś politycznych warunków jest złamaniem traktatu europejskiego, działaniem politycznym, z którym nie możemy się zgodzić. Poza tym jeśli Komisja Europejska nie rozpocznie przekazywania tych pieniędzy, to nie będziemy mogli realizować planów europejskich, np. w dziedzinie „Zielonego Ładu”, bo na ten cel miały iść pieniądze z planu odbudowy. Możemy też zacząć myśleć o jakichś retaliacjach. Jeśli budżet odbudowy miał być tworzony z pieniędzy, które KE miała pozyskiwać z podatków i pożyczek, to my w ubiegłym roku zgodziliśmy się na te dodatkowe prerogatywy. Możemy wycofać nasze zobowiązanie i te pieniądze nie będą gwarantowane przez całą Unię Europejską, a tylko przez część państw. To oznacza, że te pożyczki byłyby droższe. Komisja sama zaplątała się o własne nogi, doprowadziła do pewnego chaosu polityczno-prawnego w instytucjach europejskich – wskazał Witold Waszczykowski.

Inny były minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, twierdzi, że z jego źródeł w Brukseli wynika, że kary już są i pieniędzy dla Polski nie będzie. – To przedstawiciel totalnej opozycji, który robi to tylko po to, by zaszkodzić rządowi. Polski europoseł powinien zabiegać o polskie interesy, obojętnie z jakiej partii jest. W polskim interesie leży, by Polska uzyskiwała fundusze europejskie, bo one się należą – za otwarcie gospodarki na hasanie sobie po niej silnych gospodarek, np. niemieckiej, a nie taki czy inny ustrój – zauważył.

Warszawa będzie trzecim miejscem, do którego po objęciu rządów wybierze się nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Znajdzie się też na trasie pierwszej podróży minister spraw zagranicznych tego kraju Annaleny Baerbock. – Mam nadzieję, że to jest pewna refleksja w Berlinie na temat wagi i znaczenia Polski, wbrew temu, co mówi totalna opozycja o polskiej polityce zagranicznej – stwierdził Gość Dnia Radia Gdańsk. – Tematów do rozmów między Polską a Niemcami jest bardzo wiele. Jesteśmy sąsiadami, oba kraje mają ambicje – Niemcy mocarstwowe, europejskie, zaś my chcemy zaspokojenia bezpieczeństwa w naszej części Europy, a te interesy są zagrożone m.in. przez działania Rosji i Białorusi – zauważył.

W audycji poruszono również temat dziennikarskiego śledztwa opisanego we francuskiej gazecie „Liberation”. W serii artykułów opisano korupcję, handel wpływami i inne nieuczciwe praktyki, o które oskarżeni są sędziowie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, urzędnicy Komisji Europejskiej oraz politycy Europejskiej Partii Ludowej.  

– Te afery dotyczą głównie polityków Partii Ludowej, szczególnie z niemieckiej CDU. Oni dominują teraz w Unii Europejskiej i od nich zależy, czy rozpocznie się proces wyjaśniania tych afer, czy nie. Widać, że im na tym nie zależy. Ale my będziemy drążyć tę sprawę. Już uruchomiliśmy procedury interpelacji, stawiania pytań do instytucji europejskich. Ciekawi nas na przykład, czy ci, którzy są zamieszani w te afery, maczali też palce w procedurze uruchomienia artykułu 7 przeciwko Polsce i Węgrom oraz podejmowali działania tzw. antykorupcyjne przeciwko innym państwom naszego regionu, Słowenii, Bułgarii, Rumunii, czy to były tylko zasłony dymne, by odciągnąć uwagę od swoich działań – powiedział Waszczykowski.

Eurodeputowany zwrócił uwagę na odpowiedzialność sędziów Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

– TSUE nie jest klasycznym sądem, składa się z prawników, czasem sędziów, ale jednak oddelegowanych przez państwa. Oni więc stają się politykami, tak jak oddelegowani przez państwa komisarze Komisji Europejskiej. W takim razie, jeśli jest podważone zaufanie, to trzeba jeszcze udowodnić, to też jest problem prawny. Wypadałoby zawiesić swoje działania do czasu wyjaśnienia spraw. Akurat w takiej instytucji, która ma sądzić czy rozstrzygać o działalności ludzi i innych instytucji w państwach członkowskich, powinni być ludzie może nie o nieskazitelnych charakterach i życiorysach, ale tacy, którym publicznie nie stawia się takich zarzutów. Ale ja nie wiem, czy tam obowiązuje taki honor, jaki klasycznie obowiązuje polityków, którzy zwykle zawieszają swoją działalność, jeśli media upubliczniają jakieś zarzuty wobec nich – zauważył.

 

mrud/am

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj