Choczewo to gmina, o której mówią obecnie chyba wszyscy w Polsce. Decyzja o lokalizacji i budowie pierwszej elektrowni jądrowej na Pomorzu wzbudziła ogromne zainteresowanie. Jak ten pomysł komentują mieszkańcy gminy Choczewo? Czy już się do tego przygotowują?
Gościem Andrzeja Urbańskiego był Wiesław Gębka, wójt gminy Choczewo.
– Nasza gmina generalnie zmienia swój charakter, bo „atomówka” to nie jedyna wielka inwestycja tutaj. Miejsce, gdzie stanie elektrownia nazywa się „Lubiatowo-Kopalino”, ponieważ pierwsza, nietrafiona lokalizacja znajdowała się właśnie tam. Inwestycja ma powstać jednak w dwóch wsiach, czyli Jackowo i Słajszewo – wyjaśnia Wiesław Gębka.
POLSKA DROGA KU ATOMOWI
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa powiedziała, że wybór lokalizacji potwierdził przebieg prac zgodnie z planem. Czy w Choczewie też wszyscy uważają, że Polska potrzebuje energetyki jądrowej?
– Mamy poparcie powyżej pięćdziesięciu procent. Trzeba pamiętać, że nasi mieszkańcy pracowali w Żarnowcu, a był to najlepszy okres jeśli chodzi o finanse w ich życiu. Wszyscy oczekujemy konkretów. Pierwszy już padł, a teraz zobaczymy, co będzie dalej. Jesteśmy po spotkaniu z nowym inwestorem. Jeśli chodzi o zdrowie, to przecież wiemy, co robił węgiel. Francja prawie całą energię czerpie z elektrowni jądrowych i tam ludzie nie umierają z powodu zanieczyszczeń. Interes kraju wskazuje, że potrzeba nam źródeł energii. Nie ma lepszej lokalizacji. Wody w Bałtyku mamy sporo. Jest zagrożenie, ale pamiętajmy, że całe Pomorze zyska na tej inwestycji – przekonuje wójt gminy Choczewo.