Przez zubożenie społeczeństwa nie uzyskamy skutku antyinflacyjnego. Klucz do zatrzymania tej rozpędzającej się lokomotywy leży poza naszymi granicami – mówił w Radiu Gdańsk Witold Modzelewski, profesor Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego i jednocześnie prezes Instytutu Studiów Podatkowych. W rozmowie, prowadzonej przez Piotra Kubiaka, „Gość Dnia” podkreślał, że inflacja wynika z przyczyn zewnętrznych, przede wszystkim inwazji Rosji na Ukrainę.
– Jest coraz gorzej. Wszyscy, którzy prognozowali pod koniec lutego rozwój wydarzeń, przewidywali, że konflikt będzie trwać krócej. Niestety, pojawia się obraz rzeczywistości wojny ciągłej. W Polsce zaczyna brakować węgla, czyli działanie embarga i wojna handlowa Unii Europejskiej z Rosją jest dla nas dotkliwa. W państwach starej Europy politycy nie ukrywają zniecierpliwienia. Mówią, że to musi się skończyć, bo obywatele nie zaakceptują wyrzeczeń, a one już mają miejsce. Płacimy nie tylko drożyzną, ale też brakami w dostawach. Jedyną tezą, do której powinniśmy publicznie przekonywać, jest umiejętne zakończenie tego konfliktu. Nie jesteśmy w stanie udźwignąć ciężaru jego skutków – zaznaczył.
Istnieją obawy, że wojna i spowodowane przez nią wstrzymanie eksportu zboża, mogą doprowadzić do bezprecedensowej klęski głodu w niektórych państwach. Zdaniem profesora Modzelewskiego, aby uniknąć tego problemu konieczne jest zakończenie konfliktu.
– W państwach afrykańskich i azjatyckich, które zajmują postawę sceptyczną, bezpośredni skutek wojny jest znacznie bardziej złagodzony. Są państwa, które są w ogromnym stopniu zależne od importu pszenicy. Nie chodzi tylko o pszenicę ukraińską, ale przede wszystkim rosyjską. Największym eksporterem pszenicy jest Rosja. Może to oznaczać dla tych państw głód. Tej pszenicy nikt nie zastąpi, bo jej po prostu nie ma. Wszyscy powinniśmy być ostrożni w formułowaniu złych prognoz, więc miejmy nadzieję, że ten konflikt się zakończy – mówił.
W Polsce oraz na świecie wciąż rośnie inflacja. W Stanach Zjednoczonych wynosi ona ponad osiem procent, w Czechach ponad czternaście, a w Polsce dwanaście. Ekonomiści spodziewają się, że w naszym kraju w szczytowym okresie wyniesie ona około 14 procent. Aby zminimalizować jej skutki i zatrzymać wzrost, rząd prowadzi kolejne działania. Jednak według prezesa Instytutu Studiów Podatkowych, przyczyny tego zjawiska wynikają z czynników zewnętrznych.
– Do 31 lipca obowiązują obniżone stawki na żywność, co miało istotny wpływ. Działania fiskalne będą prawdopodobnie przedłużone, aby nie doprowadzić do podatkowego skutku zwiększenia cen detalicznych. To działania, które można podjąć i prawdopodobnie będą podjęte – komentował.
– Mamy ogromną presję, że trzeba zacieśnić politykę fiskalną. To nazywa się zaciskaniem pasa. Te rozwiązania są z arsenału środków, który nie pasuje do czasów, w których żyjemy. Przyczyny zjawisk inflacyjnych mają w niewielkim zakresie źródła pieniężne, ale wynikają z czynników zewnętrznych. Przez zubożenie społeczeństwa nie uzyskamy skutku antyinflacyjnego. Nie tu jest przyczyna – ocenił profesor Modzelewski.
Jak podkreślał „Gość Dnia Radia Gdańsk”, najważniejsze jest, aby doprowadzić do zakończenia konfliktu militarnego na Ukrainie. Jego zdaniem to właśnie wojna wpływa na rosnącą inflację.
– Klucz do zatrzymania rozpędzającej się lokomotywy inflacji leży poza naszymi granicami. Dzisiaj wiemy, że koszt wojny jest dużo większy w stosunku do efektu. Efektem ma być doprowadzenie do tego, aby Rosja zakończyła konflikt. Wszyscy zgadzamy się, że w zasadzie wszystko zależy od postawy Rosji. Przy pomocy presji ekonomicznej chcemy doprowadzić do tego, by strony siadły do stołu i zakończyła się część militarna konfliktu – wyjaśnił.
– Unia Europejska nie jest już monolitem. Widać rysy na wizerunku polityki, którą uwypuklano. One są coraz głębsze. Wprowadza się określone zakazy, a potem tworzy formalne ścieżki ich obejścia. Widać, że ci, którzy mieliby na tym stracić, mieli siłę perswazji. To dzieje się na naszych oczach. Miejmy nadzieję, że dobro obywateli będzie na tyle istotne, by doprowadzić do kompromisu. Wojny kończy się kompromisem, a one zawsze są złe. Mają jednak przewagę: już nie giną ludzie – zaznaczył profesor.
Polacy przyjęli ponad trzy miliony uchodźców z Ukrainy, jednak wciąż nie otrzymali wsparcia finansowego ze strony Unii Europejskiej. Nadal nie przekazano także pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Tymczasem zdaniem profesora Modzelewskiego środki te mogłyby poprawić sytuację w Polsce.
– Spór wokół KPO jest coraz bardziej absurdalny. Został zbudowany na irracjonalnym założeniu, że realizacja polityki ekonomicznej jest uzależniona od czyjejś oceny instytucji wymiaru sprawiedliwości w Polsce. To absurd, wzięty z epoki, której już dawno nie ma. Wzięliśmy na siebie ogromny ciężar utrzymania nieznanej w historii migracji. Czynimy wielką ofiarę jako Polacy. Mamy prawo z tego tytułu wystawić rachunki – podkreślał.
ua/raf