Co opozycja zrobi ws. reparacji? „Politycy dostosowują się do opinii swojego elektoratu”

W ubiegłym tygodniu został opublikowany raport, dotyczący strat wojennych, które Polska poniosła w trakcie II wojny światowej. Państwo zamierza starać się o reparacje od Niemiec. Co w tej sprawie zrobią opozycyjne ugrupowania polityczne i od czego zależne jest ich stanowisko? Między innymi o to Michał Pacześniak zapytał „Gościa Dnia Radia Gdańsk”, którym był dr hab. Bartłomiej Biskupa, politolog i wykładowca z Uniwersytetu Warszawskiego.

Początkowo Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej, nazywał temat reparacji „dyrdymałami”, jednak kilka dni temu poinformował, że oczekuje precyzyjnego harmonogramu prac dyplomatycznych. Skąd taki zwrot?

– Zmiana jest podyktowana opinią publiczną, czyli tym, co o tej sprawie sądzą Polacy. Politycy zawsze będą się dostosowywać do opinii swojego elektoratu. W sondażach widać, że większość Polaków popiera wypracowanie takiego stanowiska czy dokumentu. Sondaże pokazują też, że większość nie wierzy w to, że łatwo uda się coś z tym zrobić. Ale popierają samo postawienie tej sprawy i próbę wywalczenia odszkodowań. To nie są tylko wyborcy PiS-u, ale też innych partii politycznych. W związku z tym obserwujemy zmiękczenie stanowiska innych liderów – ocenił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

W ostatnim czasie Tusk zapowiedział również, że na listach wyborczych Platformy Obywatelskiej znajdą się tylko politycy, którzy będą popierać postulat wprowadzenia prawa do aborcji na życzenie do 12 tygodnia ciąży. Zdaniem politologa partia sprawdza w ten sposób, czy zyska więcej wyborców o poglądach lewicowych.

– To jest kolejny skręt w tym kierunku światopoglądowym. Prawdopodobnie Platforma ma to jakoś policzone i zbadane. Rozumiem, że straty mają być mniejsze niż zyski. Platforma może stracić nawet polityków, tego nie wiemy. Nie wiadomo, jak zachowa się cała grupa konserwatywna – podkreślał.

– Tematy światopoglądowe są zawsze emocjonalne i polaryzujące. Wyborcy żywo na to reagują w swoich opiniach i głosowaniach. Dzisiaj wskaźniki się zmieniają, coraz więcej osób w Polsce dopuszcza różne rozwiązania lewicowe światopoglądowo, również w sferze aborcyjnej. To jest próba sprawdzenia, na ile to może ewentualnie zwiększyć poparcie dla Platformy – wyjaśnił Biskup.

W poniedziałek rano został opublikowany najnowszy sondaż polityczny, zgodnie z którym Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na poparcie 32 procent pytanych.  Według „Gościa Dnia Radia Gdańsk” od jakiegoś czasu wyniki tego typu badań utrzymują się na podobnym poziomie.

– Sondaże są dosyć stabilne w przedziałach poparcia. Widzimy stagnację i lekkie ruchy. Nastąpił lekki spadek poparcia dla Zjednoczonej Prawicy, związany przede wszystkim z sytuacją ekonomiczną i zewnętrzną. Zobaczymy, co będzie w najbliższych miesiącach. Nie spodziewałbym się jednak radykalnych zmian. Sytuacja się ustabilizowała, z lekkimi zmianami, związanymi z wojną na Ukrainie. W związku z tym znacznie spadły notowania Konfederacji – mówił.

Politolog odniósł się również do tematu ewentualnego wspólnego startu polskiej opozycji w ramach jednej listy wyborczej. Jego zdaniem wiązałoby się to z wieloma trudnościami.

– Wspólna lista dałaby przewagę w mandatach nad Zjednoczoną Prawicą, ale z drugiej strony to wspólna lista kilku partii politycznych. W Polsce mamy system wielopartyjny. Mniejsze partie w takiej koalicji są narażone na utratę własnej tożsamości i wchłonięcie przez większych partnerów. W związku z tym plusem jest wynik wyborczy i możliwość stworzenia koalicji, ale pytanie, na ile ta partia po wyborach zachowa swoją odrębność? – zastanawiał się.

– To też problem układania list wyborczych, które układa się przy tzw. zielonym stoliku. Muszą one być ułożone przez liderów wszystkich partii, a nie jednej. To dalekie miejsca dla niektórych działaczy. Czasem za szeroka lista daje też straty frekwencyjne. Dla każdej partii to są inne dylematy, dlatego sprawa nie jest oczywista. Wyborcy to widzą i mówią, że nie ma to szans na realizację – zaznaczył Biskup.

Jak szacuje wyniki najbliższych wyborów do Sejmu? – Wszystko jest możliwe. Możliwa jest trzecia kadencja Prawa i Sprawiedliwości, raczej w lekkiej koalicji. Możliwe są też rządy innej koalicji. Są raczej niewielkie szanse, żeby Zjednoczona Prawica miała samodzielnie 231 mandatów, ale może się do tego zbliżyć. Myślę, że nie będzie łatwo o partnerów koalicyjnych. Z drugiej strony to nie jest niemożliwe, bo to większa stabilność. W polityce wszystko może się zdarzyć – mówił.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj