Unia chce przejąć polskie lasy? Rzecznik Lasów Państwowych: „To łakomy kąsek dla innych państw”

Polskie lasy to nie tylko drzewa i przyroda, ale też duży obszar powierzchni naszego kraju. A zatem mówiąc o tym, kto ma zarządzać lasami, trzeba spojrzeć na to w kontekście naszej suwerenności, naszej niepodległości, naszej narodowości. Przecież terytorium państwa to jest element narodowości i on musi być w polskich rękach – mówił na naszej antenie Gość Dnia Radia Gdańsk Michał Gzowski, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.

O sytuacji polskich lasów, zakusach Unii Europejskiej na przemysł drzewny i tereny porośnięte lasami oraz o atakach na polskich leśników z Michałem Gzowskim w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” rozmawiał Jarosław Popek.

– Jako leśnicy, jako patrioci, jako Polacy robimy wszystko, aby polskie lasy pozostały w polskich rękach, a nie brukselskich, nie niemieckich. A wiemy, że dziś są zakusy ze strony europejskich biurokratów, ze strony Unii Europejskiej, aby zarząd nad Lasami Państwowymi, zarząd nad lasami w Polsce, przejąć na rzecz organów Unii Europejskiej – mówił Gzowski.

Rzecznik prasowy Lasów Państwowych był pytany między innymi o to, dlaczego te zakusy się pojawiły. – Polska ma bardzo dużą ilość lasów, które są w zarządzie Skarbu Państwa, w zarządzie Lasów Państwowych i leśników. Natomiast inne kraje Unii Europejskiej mają ten odsetek zdecydowanie mniejszy, tam dominują lasy prywatne. Stąd też Polska najbardziej ucierpi na potencjalnym przeniesieniu tych kompetencji. W rzeczywistości jest tak, że polski przemysł drzewny, czyli przemysł, który de facto żyje z Lasów Państwowych, to jest 500 tys. miejsc pracy. To jest 3 proc. polskiego PKB, to jest koło zamachowe polskiej gospodarki, to także są liderzy rynków drzewnych na świecie i w Europie. Dziś to Polska i polscy przedsiębiorcy meblują Europę, meblują światowe rynki, to dziś Polska króluje na rynkach europejskich w zakresie drewna budowlanego. Zatem ewidentnie widać, że ten przemysł drzewny, że Lasy Państwowe to jest łakomy kąsek dla gospodarki innych państw. Jeśli mówimy o przejęciu zarządu nad lasami to nie mówimy tylko o drzewach i przyrodzie, ale o terytorium naszego państwa. Lasy to dziś prawie jedna trzecia powierzchni naszego kraju. Mówimy zatem przede wszystkim o naszej suwerenności, o naszej niepodległości, o elemencie narodowości. Przecież terytorium państwa to jest element narodowości i on musi być w polskich rękach – wskazywał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

W audycji mówiono także o tym, że pojawiła się obywatelska inicjatywa w obronie polskich lasów. – Oczywiście można było zostawić temat bez echa i prawdopodobnie dziś lub jutro nic by się nie wydarzyło, ale za miesiąc czy za dwa gdzieś tylnymi drzwiami wprowadzone zostałyby regulacje, które w jakiś sposób ograniczyłyby zarząd Polaków nad polskimi lasami a następnie dochodziłoby do częściowego i dalszego przejęcia tych kompetencji. Dlatego też wiele osób, w tym leśnicy, zgłaszało prośby, abyśmy zrobili cokolwiek, by zatrzymać te zakusy. Stąd też powstała społeczna inicjatywa ustawodawcza, przygotowaliśmy projekt ustawy, która ma na poziomie polskiego parlamentu zablokować wszelkie zakusy ze strony Unii Europejskiej do przejęcia polskich lasów. Dziś ten projekt prawdopodobnie złożymy do marszałka, gdyż zebraliśmy całe mnóstwo podpisów. Wciąż je liczymy, ale już wiemy, że jest ich co najmniej kilkaset tysięcy. Oodkreślę, że zebraliśmy te podpisy w zaledwie kilka dni, bo w ubiegłym tygodniu pani marszałek zarejestrowała komitet i udało się to osiągnąć dzięki wielu dobrym osobom oraz dzięki mediom, które nagłaśniały tę sprawę. Nie jest to rekord, bo rekord to było zebranie czterech milionów podpisów w obronie Polski przed prywatyzacją, która w 2014 roku miała nastąpić za czasów rządów Donalda Tuska. Ale kilkaset tysięcy podpisów zebranych w ciągu kilku dni to ogromny sukces. Widać ewidentnie, że Polacy chcą, aby polskie lasy były w polskich rękach – wyjaśniał rzecznik.

Prowadzący rozmowę zauważył, że pojawiły się głosy, że pracownicy lasów państwowych byli zmuszani, aby podpisywać się pod tą listą.

– Absolutnie nie. Pojawiły się takie głosy i polskojęzyczne media, które atakowały Lasy Państwowe w sposób bardzo zaciekły próbowały wmówić, poprzez klikbajtowe hasła i tytuły, że leśnicy są zmuszani. Otóż absolutnie nie, każdy leśnik, podobnie jak każdy Polak, miał prawo zebrać podpisy na liście poparcia tej społecznej inicjatywy ustawodawczej. I tak się stało, wielu leśników zareagowało na tę inicjatywę, wielu leśników z odruchu serca, ale też w obronie swojego miejsca pracy, te podpisy zbierało. Ale nie tylko leśnicy, bo zaangażowały się też kluby Gazety Polskiej, samorządowcy, ochotnicze straże pożarne i wielu ludzi dobrej woli, którzy uważają, że te lasy muszą być w polskich rękach. Leśnicy byli największą grupą, która tu działała, ponieważ mowa tu była o obronie miejsc pracy, obronie przyrody i obronie wartości, które leśnicy wyznają i od stu lat praktykują, dbając o polskie lasy i polską przyrodę, pomnażając ten leśny i przyrodniczy depozyt naszego kraju – powiedział Gzowski.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj