300 złotych brutto podwyżki dostaną, najprawdopodobniej od lipca, najniżej opłacani w gdańskich szkołach pracownicy administracyjni. W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” o trudnej sytuacji osób pracujących w szkołach opowiadał w rozmowie z Jarosławem Popkiem Piotr Gierszewski, gdański radny Prawa i Sprawiedliwości.
Radny wskazywał, że zapowiadana podwyżka nie jest wystarczająca. – Ta informacja chyba sama najlepiej się komentuje. Po długich, ciężkich negocjacjach, które zresztą cały czas trwają, przy ogromnym udziale związku zawodowego „Solidarność” oraz niektórych radnych, między innymi mojej skromnej osoby, od prawie roku tłumaczymy pani prezydent, że najniżej zarabiająca grupa administracji i obsługi gdańskich szkół i placówek oświatowych, która co roku dostaje wyrównania z tytułu najniżej zarabiających, powinna otrzymać dużo większe pieniądze. To po pierwsze, a po drugie pani prezydent w swoich wystąpieniach zawsze twierdzi, że rząd jest zły i nie daje pieniędzy, a ja powiem, że subwencja oświatowa rośnie, ale akurat dodatki nie dotyczą subwencji oświatowej, a są w 100 proc. zależne właśnie od decyzji między innymi prezydenta i radnych, w tym przypadku Gdańska. Chciałem powiedzieć, że ta grupa została teraz super wynagrodzona 300-złotowym dodatkiem, natomiast jako pracownicy administracji, ale samorządowej nie mieli tego szczęścia, nie dostając choćby tak zwanego dodatku inflacyjnego – przypominał.
Gierszewski twierdził, że administracyjni pracownicy szkół mają powody do rozgoryczenia. – Sześć miesięcy temu pani prezydent wspaniałomyślnie ogłosiła, że wprowadzi dodatek inflacyjny w dwóch transzach miesięcznych po 1000 złotych dla pracowników samorządowych. Powiem szczerze, że wszyscy przyjęliśmy tę informację bardzo dobrze, wiedząc, że pracownicy samorządowi to nie tylko ci, którzy siedzą blisko pani prezydent, czyli w Urzędzie Miejskim na Długich Ogrodach, ale również administracja i obsługa szkół. Okazało się, że nie dostali, czyli można powiedzieć, że dzielimy pracowników samorządowych na lepszych i tych, którzy są oddaleni od Urzędu Miejskiego i mimo że nie mają przyjemności codziennego widywania pani prezydent na korytarzach Urzędu Miejskiego, nie otrzymali dodatku inflacyjnego – oceniał.
Rozmówca Jarosława Popka zauważał, że niskich zarobków pracowników gdańskich szkół nie można usprawiedliwiać złą kondycją finansową grodu Neptuna. Podkreślał, że Gdańsk dysponuje dużymi środkami finansowymi. – Jesteśmy miastem dość bogatym, często szczodrym, tylko że nasza szczodrość nie przejawia się tam, gdzie faktycznie powinna być. Wspomnę jeszcze jedną rzecz, która jest rzeczą kuriozalną: od ponad ośmiu miesięcy trwają negocjacje o podwyższenie dodatku wychowawczego. To też niezależne, pozarządowe, czyli samorządowe źródło finansowania dodatków funkcyjnych i motywacyjnych dla dyrektorów gdańskich szkół. Do dzisiejszego dnia zero tych dodatków otrzymali ci, o których przed chwilą mówiłem – zaznaczał.
Gość Radia Gdańsk wskazywał na skutki finansowych problemów osób zarządzających placówkami oświatowymi. – Dyrektorzy gdańskich szkół, w których przez cały czas jest mnóstwo konkursów, dochodzi do sytuacji kuriozalnej. Na stanowiska dyrektorów w gdańskich placówkach oświatowych, jak jest więcej niż jeden kandydat, to wszyscy patrzymy z podziwem, że znalazł się ktoś jeszcze, kto chce być dyrektorem i kierownikiem. O czym to świadczy? Nauczyciele, którzy są oddelegowani do pełnienia tych funkcji, też kalkulują, bo jeżeli dzisiaj nauczyciel dyplomowany z sześcioma nadgodzinami zarobi więcej niż niejeden dyrektor gdańskiej placówki oświatowej, to po co się pchać? A jest wiele konkursów nierozstrzygniętych i zdarzają się, w dodatku nierzadko, konkursy, w których nie ma ani jednego kandydata na stanowisko dyrektora – twierdził.
Posłuchaj całej audycji:
MarWer