W Muzeum II Wojny Światowej trwa druga edycja Festiwalu Kultury Utraconej, która zakończy się 27 maja. Co to jest za inicjatywa? O tym Jarosław Popek rozmawiał z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym był prof. Grzegorz Berendt, dyrektor tej istytucji.
– Od początku przyświeca nam idea, aby naszym widzom, słuchaczom, sąsiadom przybliżyć dorobek kultury polskiej z okresu dwudziestolecia międzywojennego – a może i wcześniejszy – zakłócony, przerwany, unicestwiony w części w wyniku agresji sąsiadów na nasze państwo we wrześniu 1939 roku. Bo przecież liczni twórcy – znane postaci – stracili życie w okresie II wojny światowej, inni z kolei nie chcieli wrócić do kraju kontrolowanego przez komunistów, a żelazna kurtyna sprawiła, że to, co tworzyli – czy to we Francji, Anglii, Stanach Zjednoczonych, czy w innych krajach – nie mogło łatwo przebić się do Polski. Czasami udawało się poprzez fale radiowe Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa czy Głosu Ameryki, natomiast większe prace, teksty były dostępne wyłącznie dla tych naszych rodaków, którzy trafili na Zachód albo tych, którzy już później – w latach 60., 70., 80. – mieli możność stykania się z literaturą przemycaną do Polski Ludowej – tłumaczył prof. Berendt.
– Festiwal mówi o tym, jak wiele osiągnęliśmy, jak różnorodne formy miała kultura polska przed 1 września 1939 roku. Mówimy też o tym, co polscy twórcy starali się dać obywatelom – także w warunkach II wojny światowej. Do tych właśnie osób tworzących w sferze dramatu, filmu, muzyki, poezji, prozy wracamy po raz kolejny, starając się, aby ten przekaz był jak najbardziej atrakcyjny – dodał.
Tegoroczna edycja festiwalu rozpoczęła się wernisażem prac Witkacego, bardzo wszechstronnego artysty-symbolu, który popełnił samobójstwo zaraz po wybuchu wojny.
– Trzeba podkreślić, że ta kolejna edycja jest dziełem przede wszystkim zespołu kierowanego przez panią Karolinę Romańską z Działu Wydarzeń Kulturalnych Muzeum II Wojny Światowej. Jest ona z wykształcenia plastykiem i być może właśnie te jej fascynacje, ale i przygotowanie zawodowe sprawiły, że podjęła decyzję, aby dokonać rzeczy trudnej: sprowadzić do Trójmiasta, po 20 latach – wprawdzie na pewien czas, ale jednak – dzieła Witkacego, bowiem – jak mi uświadomiła – przez ten czas prezentacji dzieł tego twórcy w naszym mieście nie było. Znajdują się one w Słupsku, możemy tam pojechać, ale 800 tysięcy mieszkańców Trójmiasta się tam nie wybierze. Tutaj natomiast Festiwal, zespół pani Karoliny stworzył im unikalną możliwość zetknięcia się z dziełami osoby, której nazwisko jest znane każdemu wykształconemu człowiekowi w naszym kraju – podkreślił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
– Losy Witkacego z II wojną światową wiążą się właśnie między innymi tym, że odebrał on sobie życie na Polesiu, na pograniczu polesko-wołyńskim, na wieść o tym, że bolszewicy przekroczyli polską granicę 17 września 1939 roku. Badacze jego dziejów, jego twórczości snują różne hipotezy na temat tego, co go tak przeraziło, co go skłoniło do popełnienia tego desperackiego czynu. Niektórzy kierują swoje myśli do doświadczeń Witkacego z okresu I wojny światowej, kiedy miał okazję zetknąć się po raz pierwszy z barbarią bolszewicką i to wspomnienie było dla niego wręcz traumatyczne – mówił.
Różne wydarzenia w ramach festiwalu odbywają się nie tylko w murach Muzeum, ale także w innych zaprzyjaźnionych instytucjach kultury.
– Naszą krótką, ale ważną tradycją jest, aby spotykać się także poza naszą instytucją, korzystając z dobrych kontaktów z innymi instytucjami kultury – przyznał prof. Berendt. – Nasza instytucja, którą nazywamy instytucją propagującą kulturę wielu wymiarów, zaprasza do siebie i wychodzi na zewnątrz z edukacją. Niezwykle nas cieszy obecność gości: naszych rodaków i cudzoziemców, osób starszych, w wieku przedszkolnym, szkolnym i studentów – dodał.
We wtorek 2 maja obchodzimy Dzień Flagi Rzeczpospolitej Polskiej. Gość audycji wyjaśnił, jak ważne jest to święto dla Polaków.
– Wspólnota poszukuje i większość dojrzałych wspólnot ma symbole tego, co łączy. Flaga, hymn, godło to są te elementy, które pomagają obywatelom poczuć się częścią wspólnoty. A Dzień Flagi biało-czerwonej to przypomnienie tego symbolu państwowego, wokół którego można i należy gromadzić się, realizując to, co jest ważne dla ludzi przywiązanych do idei niepodległej, suwerennej Polski. Bo wtedy, gdy Polska była wolna, to Polacy mogli ten symbol prezentować, nawet jeżeli czynili to na krótko i w enklawach, tak jak na przykład podczas powstania warszawskiego w 1944 roku, czy rok wcześniej, podczas powstania w getcie warszawskim, gdy obok siebie zawisły flaga państwowa Polski i flaga syjonistyczna polsko-żydowskich obywateli Rzeczpospolitej – powiedział prof. Berendt.
aKa/am