W najbliższy weekend odbędzie konwencja programowa Prawa i Sprawiedliwości. Mają zostać na niej przedstawione pierwsze propozycje programowe partii rządzącej. W przeciekach pojawia się słowo „suwerenność”, które ma być jednym z haseł na najbliższe wybory. O szczegóły z tym związane Michał Pacześniak zapytał „Gościa Dnia Radia Gdańsk”, którym był Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
– Suwerenność jest kluczową wartością dla Polski. Jednym z problemów, przed jakim stoimy, jest agresja Rosji na Ukrainę i zagrożenie dla polskiej suwerenności z tego wynikające. Bo przecież wiadomo, że gdyby Rosji ta agresja się udała, to Polska będzie następna. Ale mamy też zagrożenie dla suwerenności płynące z drugiej strony – są mocne trendy w Europie, na których czele otwarcie stoją Niemcy, aby w sposób pozatraktatowy, na który państwa się nie godziły, odbierać krajom kolejne kompetencje i przesuwać na poziom europejski. Krótko mówiąc, jak się Niemcy dogadają z Komisją Europejską, to w określonych sprawach miałyby więcej do powiedzenia, jak będą sprawy urządzone w Polsce, od polskich wyborców wybierających w Polsce władze. To zagrożenie innej kategorii, ale też musimy być jego świadomi – podkreślił polityk, dodając, że więcej szczegółów pojawi się na zapowiadanej w sobotę i niedzielę konwencji PiS.
Horała przyznał, że konwencja nie będzie jeszcze momentem, aby przedstawić kluczowe punktów programu na najbliższą kadencję, ale pojawią się pierwsze propozycje. – Będzie podsumowanie całego cyklu spotkań z Polakami w ramach akcji „Polska jest jedna”, będzie dyskusja ekspertów – wielu uczestników panelów to będą eksperci z różnych dziedzin, często bezpartyjni, nawet niekoniecznie z nami sympatyzujący – gdzie różnego rodzaju pomysły będą się ścierać i w sposób merytoryczny zostaną omówione, aby jak najlepiej wypracować program na nową kadencję. Będzie to więc swego rodzaju nowa jakość, bo przyzwyczailiśmy się do tego, że te konwencje niektórych partii są bez treści, są takim teatrem. Ten wymiar jest nie do uniknięcia, ale tu będzie też realna, merytoryczna praca – dodał.
Senat odrzucił projekt ustawy autorstwa Prawa i Sprawiedliwości o powołaniu państwowej komisji, która miałaby badać wpływy rosyjskie na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Gość Dnia Radia Gdańsk przyznał, że taka decyzja Senatu nie była dla partii rządzącej niespodzianką.
– Taką mamy większość w Senacie, że każdy ważniejszy projekt jest tam odrzucany. Żeby odrzucić weto Senatu, trzeba większości bezwzględnej. W pierwszym głosowaniu, w którym ustawa jest przyjmowana i wymagana jest zwykła większość, wynik głosowania był taki, że większość bezwzględna by była, więc myślę, że tak jak przy wielu innych projektach ta ustawa i tak zostanie przyjęta. Z oczywistych przyczyn jest ona bardzo ważna. Jednocześnie, jako były przewodniczący komisji śledczej, mogę powiedzieć, że instytucja komisji śledczych ma bardzo ograniczone kompetencje. Stąd potrzeba ustawowego umocowania instytucji, która miałaby więcej tych uprawnień i mogła skuteczniej działać – wyjaśnił.
– Przypomnijmy, że niedawno polski MSZ organizował odprawę polskiej służby dyplomatycznej z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem, który opowiada w telewizji, jak to trzeba zlikwidować Ukrainę. Wspomnijmy umowę o współpracy polskich służb specjalnych z federalną służbą bezpieczeństwa Rosji. Wszystkie te sprawy powinny być przede wszystkim wyjaśnione. Trzeba je przypomnieć i wyciągać konsekwencje wobec osób, które pełniły ważną funkcję w państwie, a jednocześnie realizowali politykę prorosyjską – zapowiedział Horała.
W czwartek lider opozycji Donald Tusk powiedział w Sulechowie, że „wszystko w Polsce od kilku lat jest postawione na głowie, tzn. królami życia są ci, którzy chleją, biją swoje dzieci, biją kobiety i pracą się nie zhańbili od wielu lat. Wymarzona klientela polityczna dla władzy, która sama sposób myślenia bardzo podobny do tej klienteli ma”.
– To są słowa nacechowane bardzo głęboką pogardą dla Polaków. Tusk nie ocenia przede wszystkim polityków PiS, tylko wyborców, tych wszystkich, którzy przez ostatnie lata chociaż raz w jakichś wyborach zagłosowali na PiS. To jest ponad 10 milionów Polaków, w niektórych wyborach to prawie połowa głosujących. To wręcz nieprawdopodobne, by w demokracji polityk, który ubiega się o głosy, również tych ludzi, jednocześnie tak nimi gardził. Jeżeli Donald Tusk i opozycja nie pozyskaliby żadnego wyborcy PiS, to PiS znów wygra wybory, bo wygrywa, mając tych wyborców. To tak jakbym coś od kogoś chciał, a jednocześnie rozmowę z nim zaczynał od skrajnego obrażenia go. Już pomijając, że to jest oczywista nieprawda. Mam nadzieję, że to zaszkodzi Donaldowi Tuskowi i tego szczerze mu życzę – skomentował gość audycji.
am