Podczas trwającego w Gdyni Forum Wizja Rozwoju dyskutowano m.in. o rządach Jana Olszewskiego i gospodarce tamtych czasów. Jakie jest znaczenie zapoczątkowanych wówczas procesów dla nas obecnie? O tym Jarosławowi Popkowi opowiedział „Gość Dnia Radia Gdańsk”, którym był Piotr Naimski, były działacz opozycji antykomunistycznej, były sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej.
– To były bardzo trudne czasy, początek tak zwanej transformacji po komunizmie w Polsce. Rząd Jana Olszewskiego był pierwszym rządem pochodzącym z wyborów prawdziwie demokratycznych, pierwszych wyborów jesienią 1991 roku i przejmował władzę w dramatycznej sytuacji gospodarczej. Inflacja była kilkudziesięcioprocentowa, trwała zapoczątkowana kilka lat wcześniej tak zwana prywatyzacja, a tak naprawdę rozgrabianie majątku narodowego. Kraj nie miał budżetu, w związku z tym w zasadzie nie było wiadomo, ile jest pieniędzy i jakie są możliwości, jakie są konieczności. Zaczynaliśmy rząd w sytuacji, kiedy Rosjanie rozpoczęli ograniczanie dostaw gazu ziemnego do Polski, była zima, mrozy. Jednym słowem, było dramatycznie, a równocześnie rząd Jana Olszewskiego był rządem, który został wyłoniony w chwilowym kompromisie pomiędzy premierem Olszewskim, częścią Sejmu i prezydentem Wałęsą. Kilka miesięcy później Wałęsa to porozumienie cofnął, składając wniosek o odwołanie rządu Olszewskiego. A było to związane ze sprzeciwem premiera wobec decyzji Wałęsy o utrzymaniu na terenie Polski rosyjskiej obecności w postaci spółek na majątku pozostawionym przez wycofującą się armię sowiecką. To na szczęście się nie stało, ale Wałęsa, zmuszony do wycofania się z tego punktu porozumienia z Rosjanami, wrócił z decyzją obalenia rządu – wspominał Naimski.
– To było wszystko bardzo intensywne, bardzo szybko się działo, ale można powiedzieć też, że zapoczątkowane przez rząd premiera Olszewskiego procesy nie mogły być zatrzymane i obecnie, 30 lat po tamtych wydarzeniach, kilka dni temu pan prezydent Duda podpisał uchwaloną przez Sejm i Senat nowelizację ustawy o służbie cywilnej w Polsce. A jest to ustawa, która dopełnia, faktycznie rzecz biorąc, proces lustracji w Polsce – wskazał.
W ocenie Piotra Naimskiego „po 30 latach dopełniamy to, co wtedy zostało zaczęte również w dziedzinie energetyki”. – Wtedy, na skutek ograniczeń z Rosji w dostępie do gazu, podjęliśmy prace zmierzające do połączenia Polski z zasobami gazu na Morzu Północnym, czyli minęło 30 lat i możemy powiedzieć, że udało nam się tego dokonać, bo ten gazociąg łączący Polskę pod Bałtykiem przez Danię z zasobami na Morzu Norweskim jest czynny, działa, i gaz stamtąd do Polski dochodzi, a z Rosji nie bierzemy nic – ani gazu, ani ropy naftowej – podkreślił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
Jak przypomniał Jarosław Popek, ojcem Baltic Pipe, bo o tym gazociągu mowa, był właśnie Piotr Naimski. – To jest zasługa tak naprawdę wielu ludzi. Natomiast rzeczywiście tak się złożyło, że od tamtego czasu, od 1992 do 2022 roku, czyli przez 30 lat, byłem w tych momentach, kiedy ten projekt mógł być posunięty do przodu, mógł być zrealizowany. Ostatnie siedem lat rządów Zjednoczonej Prawicy, Prawa i Sprawiedliwości, to był czas, kiedy to naprawdę się realnie dokonało, za co wszystkim dziękuję i zawsze dziękowałem – współpracownikom, administracji rządowej i partnerom za granicą, którzy w końcu uwierzyli, że to jest możliwe, bo trzeba było odzyskać wiarygodność państwa polskiego w Danii w Norwegii – powiedział Naimski.
„Gość Dnia Radia Gdańsk” przyznał, że gdyby nie było Baltic Pipe, znajdowalibyśmy się obecnie w bardzo trudnej sytuacji pod względem energetycznym. – Mielibyśmy faktycznie duży kłopot z zasileniem polskiej gospodarki w sytuacji wojny na Ukrainie, embarga na dostawy rosyjskiego gazu dla Europy, także dla Polski. To byłoby bardzo trudne dla polskiej gospodarki, dla polskiego przemysłu – podsumował.
am