Kacper Płażyński otwiera gdańską listę wyborczą PiS. „Jest silna, wierzę w dobry wynik”

Prawo i Sprawiedliwość ogłasza listy wyborcze i prezentuje kandydatów. Jak będzie wyglądać kampania na Pomorzu? Czym mogą pochwalić się „jedynki”? Jakie wnioski płyną z sondażu referendalnego? Czy faktycznie referendum jest potrzebne? Te kwestie Bartosz Stracewski poruszył z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym był Kacper Płażyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Poseł Kacper Płażyński odniósł się do wypowiedzi ministra Piotra Glińskiego, który powiedział, że odejście Jarosława Kaczyńskiego z listy warszawskiej to nie jest zostawienie Warszawy, bo PiS będzie chciał tam wygrać. Jak zaznaczył Płażyński, mowa jest nie tylko o stolicy, czy o Pomorzu. Starają się brać te okręgi, które się da – nie tylko kampanią, ale też ciężką pracą przez cztery lata.

– To, że prezes Kaczyński nie startuje z Warszawy, to nie jest żadna wirtuozeria polityczna, tylko to jest kwestia politycznej pragmatyki. Nie jest żadną tajemnicą, że w dużych miastach Prawo i Sprawiedliwość ma mniejsze wyniki, niż w miastach powiatowych czy na polskiej wsi. Dlatego chcemy zmobilizować elektorat tam, gdzie mamy najmocniejszy, wysyłając tam najsilniejszych liderów – takich, jakim jest prezes Kaczyński. Myślę, że to przyniesie swoje efekty – tłumaczył.

Podkreślił, że w Gdańsku, na Pomorzu, na Kociewiu, na Powiślu, Żuławach politycy PiS robią swoje. – Mam nadzieję, że utrzymamy co najmniej ten wynik, który mieliśmy w ostatnich wyborach. Myślę, że to jest jak najbardziej możliwe, bo lista jest silna – dużo doświadczonych polityków, ale tym razem postawiliśmy też na trochę mniej znanych. Jest na niej bardzo wielu samorządowców, którzy może w kontekście całego województwa, okręgu nie są znani, ale lokalnie są dość popularni – powiedział.

Tłumaczył, że kryteria układania list w całej Polsce było podobne – zmobilizować jak najwięcej wyborców PiS do pójścia do urn i jak najwięcej niezdecydowanych przekonać do tego, że warto na nich postawić. – Są to dość oczywiste kryteria. Myślę, że się uda. Dla mnie to jest ogromna przyjemność tę listę otwierać, reprezentować, bo naprawdę uważam, że jest silna i to będzie dobry wynik – zapewniał.

Kacper Płażyński, zapytany o to, czym wykazał się w tej kadencji, powiedział, że trochę niezręcznie o tym mówić, że to są pytania, na które inni powinni odpowiadać, a nie stawiać kogoś w pozycji samochwały. – Jest natomiast coś, co mogę powiedzieć. Może to nie zawsze w mediach się pojawia i trudno to wyeksponować, ale zapewniam, że te setki, a nawet tysiące ludzi, którzy odwiedzili moje biuro poselskie czy kontaktowali się mailowo – bo głównie tak staram się pracować, żeby zawsze był jakiś ślad na papierze – uzyskali ode mnie pomoc. Myślę, że oni wiedzą, że przez te cztery lata się nie obijałem, ale realnie pomagałem – również w takim wymiarze osobistym, ludzkim. Nie tylko wielkie sprawy, ale często zwyczajne, pojedyncze dramaty, gdzie było potrzebne wsparcie, poselska interwencja. Abstrahując od innych rzeczy, tego na co dzień nie widać, a tym często się zajmuję – podkreślił.

Powszechnie wiadomo, że Płażyński potrafi „dość celnie wbić szpilę”. Jak zapewniał, nie stara się tego robić, ale na pewno to, że w Gdańsku zaczął na poważnie rozmawiać o różnego rodzaju nieprawidłowościach w jego instytucjach, przysporzyło władzom sporo problemów.

– Władze Gdańska już coraz częściej muszą traktować poważnie opinię publiczną, wyciągać konsekwencje wobec swoich urzędników – tych, którzy rzeczywiście radykalnie się nie sprawdzili – a nawet zgłaszać sprawy do organów śledczych, jak chociażby z aferą dotyczącą owiec i wyciąganiem kasy dla znajomych. Szerokim echem odbiły się też sprawy Forum Gdańsk, czy teraz – DRMG, które być może nie ujrzałyby światła dziennego, gdyby nie zaangażowanie moje i szeregu ludzi, którzy ze mną współpracują. Daje to mieszkańcom Gdańska do myślenia, jak w rzeczywistości wygląda sprawowanie przez obecną ekipę władzy. Myślę, że to jest dobre dla demokracji i dla wszystkich – żebyśmy mieli tego świadomość, że nie wszystko jest tak kolorowe. Bez dobrej opozycji jednak to pewnie by tego światła dziennego nie ujrzało – zaznaczył.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj