Niektórzy politycy, na przykład Donald Tusk, zapowiadają przywrócenie esbekom odebranych przez rząd Zjednoczonej Prawicy przywilejów emerytalnych. W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Michał Pacześniak poruszył ten temat w rozmowie z Krzysztofem Doślą, przewodniczącym Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”.
Szef gdańskiej „Solidarności” nie krył oburzenia. – Jesteśmy w przededniu uroczystości, i to ważnych, jak myślę, dla wszystkich Polek i Polaków, czyli rocznicy wprowadzenia stanu wojennego i uroczystości szczególnie ważnych dla nas na Wybrzeżu, czyli rocznicy zbrodni grudniowej w 1970 roku. Mówię o tym z pełną premedytacją i świadomie w kontekście bardzo głupich – przepraszam za mocne słowo – zapowiedzi przywracania przywilejów mordercom z SB i Milicji Obywatelskiej. Mamy na to dosyć, a nawet nadto dowodów, a przede wszystkim grobów na cmentarzach, żeby twierdzić, że nie wolno tego robić. Elementarna sprawiedliwość społeczna wymaga, abyśmy tego nie robili. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, bardzo proszę: jest instancja sądowa, można zwracać się do sądu. Natomiast zwracam się do polityków, parlamentarzystów, aby nie dopuścili do tego, aby powróciły przywileje zbrodniarzom, mordercom, tym, którzy dręczyli polskie społeczeństwo przez wystarczająco wiele lat. Im nie odebrano emerytur. Odebrano im tylko i wyłącznie nienależne z żadnego tytułu przywileje i niech się cieszą, że tylko tyle – podkreślał.
Związkowy lider odwołał się do historii.- 12. postulat strajku sierpniowego z 1980 roku to: „Znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego”. Mówimy o przywilejach. Nikt z funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa ani Milicji Obywatelskiej nie utracił emerytury. Utracił nienależne mu przywileje, a jeżeli chcemy porównywać, to mamy wystarczająco wiele ofiar śmiertelnych i życiorysów skrzywionych przez działania funkcjonariuszy SB i milicji, żeby twierdzić, iż to była elementarna, podstawowa, zasadnicza sprawiedliwość i w tej chwili ktoś, usiłując ją odwrócić, chce znowu skrzywdzić istotną, niezwykle ważną część naszego społeczeństwa – zaznaczał.
Dośla odniósł się też do ustalenia przez Sejm nowelizacji ustawy, zgodnie z którą, jeśli niedziela wypada 24 grudnia, a właśnie tak jest w tym roku, dwie kolejne niedziele poprzedzające Wigilię będą handlowymi. – Słyszymy echa dyskusji prowadzonych przez ugrupowania polityczne. W tym roku tak nieszczęśliwie się zbiegło, że ta ostatnia niedziela przypada 24 grudnia (mówię o inicjatywie obywatelskiej, której wnioskodawcą była „Solidarność”). Od samego początku wychodziliśmy z założenia, że handel w niedzielę w ogóle jest, jak już, to złem koniecznym. Moje osobiste zdanie jest takie, że nie jest konieczne prowadzenie handlu w ten dzień, zmuszanie ludzi do pracy, kiedy mogliby odpoczywać. Oczywiście mówimy tu o sytuacji, w której, jak wiemy, większość placówek wielkopowierzchniowych, tak zwanych sieciówek, w Polsce pracuje przy permanentnym niedoborze pracowniczym; w podobnej wielkości sklepach w krajach ich pochodzenia, czy to będą Niemcy, czy jakikolwiek inny kraj europejski, zatrudnienie jest większe o średnio 15-20 proc. przy wykonywaniu tych samych zadań, bardzo często przy niższej efektywności sprzedaży i przy wszystkich niedzielach wolnych od pracy, żeby nie było niejasności – zauważył.
Przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” przestrzegał przed negatywnymi skutkami ewentualnego przywrócenia handlu w niedziele. – W Polsce obsady są okrojone maksymalnie, jak się da, więc dodatkowe dni pracy będą powodowały dodatkowe zmęczenie, a także, niestety, bo statystyki są bezlitosne, większą liczbę wypadków przy pracy. W sieciach wielkopowierzchniowych już i tak jest bardzo duża rotacja pracownicza, a zakładam, że jeżeli te niemądre pomysły o przywracaniu niedziel pracujących będą miały być realizowane, to po prostu ta rotacja będzie jeszcze większa albo będziemy świadkami najgorszego, czyli zwiększonej liczby wypadków przy pracy i różnego rodzaju dramatów, wypalenia psychicznego, bo przecież to jest praca w ciągłym stresie, bo w kontakcie z ludźmi, więc zalecam umiar i rozsądek wszystkim, którzy działają na rzecz obcych koncernów, usiłując za wszelką cenę wpychać im do kieszeni dodatkowe pieniądze – apelował.
Rozmówca Michała Pacześniaka zapowiedział, że NSZZ „Solidarność” będzie walczyć o zachowanie niedziel wolnych od handlu. – Oczywiście będziemy korzystali z wszelkiego rodzaju możliwości i środków, jakimi dysponuje związek zawodowy. Mam nadzieję, że posłowie większości parlamentarnej nie okażą się aż tak niemądrzy, ale jeżeli będą dalej parli w tamtym bardzo nierozsądnym kierunku, będziemy prosili jeszcze pana prezydenta jako instancję, od której będzie zależało, czy dany dokument, akt prawny wejdzie w życie lub nie. Po prostu wykorzystamy wszelkie możliwości, jakie są w interesie, i to dobrze pojętym interesie, ponad miliona pracowników, bo mniej więcej taka grupa pracownicza funkcjonuje w sklepach wielkopowierzchniowych – oznajmił.
Gość Radia Gdańsk wskazywał, że przywrócenie handlu w niedziele oznaczałoby nierówne traktowanie pracowników w Polsce i w innych krajach. – Powtórzę: w tych państwach, których kapitał ma się znakomicie w większości sklepów wielkopowierzchniowych w Polsce, akurat nie pracuje się w niedzielę, a przypomnę też, że te koncerny w stosunku do zysku i obrotów, jakie osiągają, płacą w Polsce niewielkie podatki i tu nie słyszymy, żeby cokolwiek miało się zmienić, natomiast usiłuje się znowu wykorzystać pracowników do zwiększania zysków tych koncernów, bo tak naprawdę do niczego innego – oceniał.
Posłuchaj całej audycji:
MarWer