Piotr Andrzejewski: „Rządzący muszą nauczyć się przestrzegania demokracji w praktyce”

Ci, którzy doszli dzisiaj do większości decyzyjnej, muszą się nauczyć przestrzegania demokracji i konstytucji w praktyce, a nie tylko w teorii. Jan Paweł II przestrzegał przed tym, że uwolnienie przez większość od reguł to zmierzanie do totalitaryzmu pod pozorami większości demokratycznej. Oby tak nie było. Podstawową regułą, która musi być przestrzegana, jest zasada legalizmu, która mówi, że organy władzy publicznej mogą działać tylko na podstawie i w granicach prawa – mówił w Radiu Gdańsk Piotr Andrzejewski, wiceprzewodniczący Trybunału Stanu. Rozmawiał z nim Piotr Kubiak.

– Demokracja to bardzo szerokie pojęcie. To metoda, ale też reguły, których ci, którzy doszli dzisiaj do większości decyzyjnej, muszą się nauczyć w praktyce, a nie tylko w teorii. Tak samo jak i przestrzegania konstytucji. O tym przypomina prezydent, który w myśl konstytucji jest strażnikiem demokracji. Dba o zachowanie suwerenności i reguł gry zgodnie z konstytucją. Wydaje się więc, że możemy być spokojni, mamy czuwającego głównego przedstawiciela państwa w osobie prezydenta. Nasze prawa do uzyskiwania informacji niewątpliwie istnieją. To, czy chce ich przestrzegać premier, to kwestia jego kultury i obawy, że pytania, na które będzie musiał odpowiadać publicznie, mogą w złym świetle przedstawić jego charakter oraz zdolność sprostania funkcji, do której powołał go Sejm – ocenił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

W rozmowie poruszono również temat zamiaru wprowadzenia zmian w mediach publicznych przez nowy rząd oraz rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie sędziów tzw. neo-KRS.

– Niewątpliwie mianowanie szefa MSW ministrem kultury i zuchwałe powiedzenie, że on ma przejściowo dyscyplinować metodami policyjnymi kulturę, może rozśmieszać. To tragifarsa. Jeśli policjant ma się zajmować kulturą i dyscyplinować wolność wyrażania poglądów, to to jest zły omen. Myślę jednak, że nasze stanowisko jako społeczeństwa zweryfikuje ten stan rzeczy. Chcę przypomnieć, że uchwały to nie jest wiążące prawo, ale zachęta do politycznych działań. Myślę, że nie będzie tutaj przemocy, której zabrania konstytucja. Ci, którzy rządzą, pójdą po rozum do głowy. To samo dotyczy rozporządzenia ministra sprawiedliwości, które nie odpowiada prawu – przekonywał wiceprzewodniczący Trybunału Stanu.

– Każdy z sędziów ma zapewnioną niezawisłość i niezależność, niezależnie od tego jakie były procedury pośrednie. Ludziom, którzy się na tym nie znają, propaganda robi wodę z mózgu. To rozporządzenie to nie jest materia, na którą zezwala konstytucja. To jest na razie przesłane do konsultacji. Zajęcie stanowiska przez pierwszą prezes Sądu Najwyższego oraz niektórych sędziów, którzy bronią legalizmu funkcjonowania organów władzy, naprostuje trochę te w dalszym ciągu ofensywne i zmierzające w kierunku demokracji totalitarnej wystąpienia nowych członków rządu – zaznaczył.

„Gość Dnia Radia Gdańsk” podkreślał także, że w demokracji musi być przestrzegana zasada legalizmu. – Demokracja ma wiele oblicz. My mieliśmy demokrację socjalistyczną. Różnica między demokracją a demokracją socjalistyczną jest taka, jak między krzesłem, a krzesłem elektrycznym. Być może będzie analogia. Jan Paweł II przestrzegał przed tym, że uwolnienie przez większość od reguł to zmierzanie do totalitaryzmu pod pozorami większości demokratycznej. Oby tak nie było. Idą święta Bożego Narodzenia, bądźmy optymistyczni. Polacy zawsze stawiali opór tam, gdzie widzieli, że czymś innym były słowa, a czymś innym czyny i myśli, a decydował interes tych, którzy rwą się do władzy – przypomniał.

– Muszą być respektowane orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. To nie jest zależne od tego, kto jest sędzią, bo to orzeczenie organu, a nie osoby. Podstawową regułą, która musi być przestrzegana, jest zasada legalizmu, która mówi, że organy władzy publicznej mogą działać tylko na podstawie i w granicach prawa. Dzisiaj to rozporządzenie jest tylko w konsultacjach. Pan minister może chciał jak najlepiej, ale błądzi. Tak samo jest z uchwałami. Mamy już rezultat interwencji prezydenta, bo marszałek Sejmu stwierdził, że uchwała to tylko polityczne wezwanie. Ale jeśli wzywa się superpolicjanta, który został postawiony na czele dbałości o kulturę, żeby stosował środki właściwe, w domyśle policyjne, to zaczyna być groźne. Tego typu łamanie zasady legalizmu może rodzić w przyszłości postawienie zarzutów prowadzących do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu – mówił Andrzejewski.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj