Arcybiskup Tadeusz Wojda: „Syn Boży nie może dla nas być kimś obojętnym”

(Fot. Radio Gdańsk)

O znaczeniu zbliżających się świąt Bożego Narodzenia w tradycji chrześcijańskiej Andrzej Urbański rozmawiał w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” z arcybiskupem Tadeuszem Wojdą, metropolitą gdańskim.

Arcybiskup Wojda podkreślał, że nie ma niczego złego w marzeniu o lepszej rzeczywistości. – Jak najbardziej marzenia trzeba spełniać. Cały wielki czas adwentu jest przygotowaniem do dnia Wigilii i potem samego Bożego Narodzenia, bo Wigilia to ostatni akcent. Składamy sobie życzenia, żeby dobrze przeżyć te święta, żeby one coś w naszym życiu znaczyły. To nie jest jakaś pamiątka, jakieś jedno ze świąt; to jedno z najpiękniejszych świąt rodzinnych, świąt, w których celebrujemy przyjście Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. To dziecię w żłobie, do którego śpiewamy tyle kolęd, jest Synem Bożym, to nie jest jakiś tam człowiek, dlatego przygotowujemy się, żeby go rozpoznać. Piękne są słowa papieża Benedykta, które skierował on do wszystkich, pytając, czy rzeczywiście znamy Syna Bożego? Czy zrobiliśmy wszystko, żeby Go poznać? Czy nie ma już nic więcej, żeby Go poznać, a jeśli tak, to czy Go przyjmujemy? – pytał.

Metropolita gdański wyjaśniał sens istnienia adwentu. – Przede wszystkim czas adwentu służy temu, żeby się wyciszyć i pozwolić, żeby dotarł do nas głos Boży. Ten głos dociera na różne sposoby; przede wszystkim powinniśmy wsłuchać się w Pismo Święte, bo tam jest mowa, poczynając już od proroka Izajasza z przełomu VIII i VII wieku przed Chrystusem, kiedy mówi on, że przyjdzie posłaniec Boży, Emanuel, Bóg z nami. Te zapowiedzi są potem przypominane przez różnych innych proroków pod natchnieniem Ducha Świętego, to słowo Boże. A potem przychodzi już sama realizacja tego wielkiego planu, a więc piękna ewangelia o zwiastowaniu, Jan Chrzciciel, który jest posłany, Jezus Chrystus, który potem rodzi się w Betlejem, cała narracja narodzenia, gdzie mamy wszystkie szczegóły historyczne po to, żeby powiedzieć, że to nie jest jakaś legenda, jakieś tam opowiadanie, jak wiele innych opowiadań; to szczegóły na potwierdzenie tego, że Jezus jako Syn Boży rzeczywiście narodził się w Betlejem – podkreślał.

Gość Radia Gdańsk zaznaczał, że Jezus Chrystus zdecydowanie odróżnia się od innych postaci historycznych. – Oczywiście wszystko wynika z wiary, bo jeśli mam przed sobą postać historyczną, mogę się z nią konfrontować, przyjąć ją, a mogę w ogóle nie traktować jej jako kogoś, kto wchodzi w moje życie, tak, jak jest z wieloma innymi historiami czy osobami: przychodzą i w jakiś sposób sygnalizują swoją obecność, ale mnie to nie obchodzi. Natomiast z Jezusem Chrystusem jest troszkę inna sprawa, dlatego że On przyszedł w bardzo konkretnym celu: aby odkupić nas z grzechu, tak, jak mówi Pismo Święte, żeby oddać za nas życie na krzyżu, żeby przekazać nam czy przybliżyć pełną miłości twarz samego Boga, który się o nas troszczy, przychodzi do nas, pragnie naszego szczęścia. Tak więc jest to coś innego i jesteśmy właśnie w Jezusie Chrystusie wezwani do zbawienia. Wobec tego ta osoba, Syn Boży, nie może być dla nas kimś obojętnym, to nie może być ktoś zza siedmiu gór, siedmiu rzek i tak dalej. To sam Bóg, który przychodzi, staje się częścią naszego życia poprzez inkarnację, jest jednym z nas, zresztą śpiewamy to: „Bóg stał się jednym z nas” – przypominał.

Rozmówca Andrzeja Urbańskiego wskazywał, że Jezus Chrystus może inspirować nie tylko katolików czy szerzej pojętych chrześcijan. – Przywołam znany skądinąd fakt z życia Mahatmy Gandhiego, wielkiego myśliciela hinduskiego, który dokonał niemal rewolucji społecznej w swoim kraju w latach powojennych. Otóż Gandhi, chociaż nie był katolikiem, tylko hinduistą, rozczytywał się w Ewangelii i powtarzał przy różnych okazjach, że pozwala mu ona rzeczywiście odkryć wielkość Boga, który może przyjmować różne imiona i że Jezus Chrystus to ktoś fantastyczny, kto pozwala mu spojrzeć na życie inaczej, w perspektywie dobra, poszanowania drugiego człowieka i tak dalej. Oczywiście potem, kiedy został zapytany przez pewnego dziennikarza, dlaczego nie nawrócił się na chrześcijaństwo czy katolicyzm, skoro tak bardzo żyje Ewangelią i rozczytuje się w niej, padły smutne słowa, że Jezus Chrystus i Ewangelia to coś fantastycznego, ale odstraszają go chrześcijanie, którzy nie żyją tym wielkim darem, który otrzymali, i nie żyją według wskazań Jezusa Chrystusa – opowiadał.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj