Jarosław Szydłak: „Fundusz Kościelny powstał jako mniejsze zło dla strony rządzącej”

(Fot. Radio Gdańsk)

Mam wrażenie, że wszyscy, którzy tak łatwo wypowiadamy się na ten temat, zapominamy, że ten fundusz powstał jako chyba mniejsze zło dla strony rządowej w stosunku do tego, co powinno było się zadziać, czyli zwrócenia Kościołowi jego majątku zagrabionego w czasach rządów komunistycznych w Polsce – wskazywał w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Jarosław Szydłak, prezes Stowarzyszenia KACK, współorganizator Orszaku Trzech Króli w Gdyni. Rozmowę przeprowadził Andrzej Urbański.

Prezes Stowarzyszenia KACK przyznał, że ostatnio jest bardzo zapracowany. – Ostatnie dwa dni w zasadzie są takie, że dotarcie na miejsce na czas jest wyzwaniem. Wczoraj również, w tych trudnych warunkach dotarła mobilna scena, na której znane mieszkańcom Gdyni i gościom gdyńskiego Orszaku sceny tego ulicznego widowiska będą jutro odgrywane, więc pomału jesteśmy gotowi – zapewniał.

Współorganizator Orszaku Trzech Króli w Gdyni odniósł się też do sondażu, z którego wynika, że 48,6 proc. badanych uważa, że rząd powinien wypowiedzieć dotychczasowy konkordat. – Z danymi trudno dyskutować, mam natomiast mocne poczucie połączone z pewnością, że akurat taki układ danych w badaniu statystycznym wynika z jednej rzeczy: gdyby ci sami ankieterzy, zamiast zadawać pytanie; „czy jest pan/pani za wypowiedzeniem dotychczasowej umowy konkordatowej między państwem a Kościołem?” zadali pytanie o wiedzę dotyczącą tego, jak ta umowa jest skonstruowana, co zawiera, jakie te relacje de facto są, to moglibyśmy dojść do takich ciekawych scenek, jak w internetowym programie „Matura to bzdura”, bo okazałoby się, że nasza ogólna wiedza na ten temat jest niewielka – sugerował.

Gość Radia Gdańsk wskazywał na niewiedzę dotyczącą omawianego tematu. – Mogę nawet odnieść się do grupy przyjaciół, osób ze środowiska zawodowego, ale nawet ze stowarzyszenia KACK: w Polsce odmieniamy słowa „konkordat” czy „umowa państwo-Kościół”, a w ostatnich dniach nawet „Fundusz Kościelny”, przez przypadki, ale wystarczy zacząć trochę pogłębiać pytania, żeby okazało się, zresztą jak w przypadku większości umów, a często również ustaw, że żyjemy tym, co kilka razy powtórzy się w medialnych tytułach. To oczywiście nie jest zarzut do mediów, ale tak jest. Nie zadajemy sobie trudu zagłębienia sytuacji. Ponad 40 proc. chciałoby zmiany tej ustawy, ale zadajmy sobie pytanie, co w tej ustawie miałoby się zmienić, bo w mojej ocenie, człowieka świeckiego, ale jednak działającego we wspólnocie Kościoła, umowa konkordatowa dosyć precyzyjnie reguluje rozdział – oceniał.

Rozmówca Andrzeja Urbańskiego przywołał doświadczenia swojego syna. – Mam w domu rodzinnym papierek lakmusowy, czyli syna salezjanina, który posługuje w Dębnie Lubuskim i jako młody zakonnik zazwyczaj jest odbiorcą informacji, więc mogę podzielić się tym, jak to działa. Oczywiście Fundusz Kościelny w środowiskowej czy społecznej wersji to kupa pieniędzy dla „czarnych”, a okazuje się, że tak nie jest, i są to dane publicznie dostępne. Po pierwsze, wydzielamy z tego funduszu część przeznaczoną na renowację zabytków, a mam wrażenie, że wszystkie spory, zarówno społeczne, jak i polityczne, zgadzają się, że jeżeli jakiś obiekt jest zabytkiem, często klasy zero, to jego przeznaczenie, niezależnie, czy jest on używany jako urząd, czy jako kościół, nikogo nie martwi, tylko wszyscy są zgodni, że trzeba go ratować i zabezpieczyć. Dopiero kolejna część, oczywiście jak jeszcze podzielimy ten fundusz na poszczególne wyznania, jest przeznaczona nie na wynagrodzenia, tylko na sfinansowanie składek ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych sióstr zakonnych i księży. Oczywiście dotyczy to tych, którzy nie mają umów o pracę, na przykład z tytułu lekcji religii czy innych wykonywanych zadań, bo tam wchodzą już normalne sprawy wynikające ze stosunku pracy – wyjaśniał.

Szydłak przypomniał też genezę Funduszu Kościelnego. – Mam wrażenie, że wszyscy, którzy tak łatwo wypowiadamy się na ten temat, zapominamy, że ten fundusz powstał jako chyba mniejsze zło dla strony rządowej w stosunku do tego, co powinno było się zadziać, czyli zwrócenia Kościołowi jego majątku zagrabionego w czasach rządów komunistycznych w Polsce. Należałoby przeliczyć te kwoty, bo one ładnie brzmią, są duże, natomiast co jest tańsze – zapłacić składki zdrowotne iluś sióstr zakonnych i kapłanów, czy na przykład oddać budynki, których, jakby się okazało, choćby w samym Trójmieście całe mnóstwo trzeba oddać Kościołowi, bo zostały zagrabione, i teraz płacić czynsz za ich wynajem? – pytał retorycznie.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj