Kasa Wzajemnej Pomocy – organizacja założona przez stoczniowców w latach osiemdziesiątych, by pomagać internowanym i aresztowanym – ma od poniedziałku swój obelisk na terenie Stoczni Remontowa Shipbuilding w Gdańsku.
Obchody rozpoczęła uroczysta msza święta w bazylice św. Brygidy w Gdańsku, którą odprawił metropolita gdański Tadeusz Wojda.
Następnie uroczystości przeniosły się na teren stoczni Remontowa Shipbuilding, gdzie przy pomniku został ustawiony posterunek honorowy Kompanii Reprezentacyjnej Marynarki Wojennej.
Po wystąpieniach prezes IPN dr Karol Nawrocki, prezes Zarządu Remontowa Shipbuilding S.A. w Gdańsku Dariusz Jaguszewski, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Krzysztof Dośla oraz przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w Remontowa Shipbuilding Krzysztof Żmuda odsłonili upamiętnienie Kasy Wzajemnej Pomocy. Pomnik poświęcił abp Tadeusz Wojda.
Dlaczego na terenie Stoczni Remontowej IPN upamiętnia Kasy Wzajemnej Pomocy, poprzedniczkę Bractwa Oblatów św. Brygidy? Na to pytanie Annie Rębas odpowiedzieli Artur Chomicz z gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej oraz Andrzej Adamczyk, założyciel Bractwa Oblatów świętej Brygidy.
– Miejsce nie jest przypadkowe. Na terenie dawnej Stoczni Północnej powstała Kasa Wzajemnej Pomocy, którą założyli członkowie „Solidarności”. Ona powstała po 13 grudnia 1981 roku, czyli po wprowadzeniu stanu wojennego. Miała na celu pomoc rodzinom, które były represjonowane przez system komunistyczny – tłumaczy Artur Chomicz.
Formą upamiętnienia jest czarny obelisk, na którym zawarto informacje, ale także nazwiska.
– To wspólna inicjatywa Instytutu Pamięci Narodowej, Komisji Zakładowej na terenie Stoczni oraz takich działaczy, jak pan Andrzej Adamczyk. To on wyszedł z inicjatywą – dodaje Chomicz.
Skąd jednak wzięła się nazwa Oblatów św. Brygidy?
– Ta nazwa powstała trochę z przypadku. Kościół św. Brygidy był jedynym, którzy przyjął nas pod swoje skrzydła. Środowiska opozycji miały możliwość zbierania się tam i kontaktowania. Po ogłoszeniu stanu wojennego i stłumieniu strajków, musieliśmy zacząć się organizować. „Solidarność” była przetrącona, ale nie do końca rozbita. W oparciu o radnych Rady Pracowniczej, która była zawieszona, zorganizowaliśmy tzw. Kasę Wzajemnej Pomocy – wyjaśnia Andrzej Adamczyk.
– Zbieraliśmy fundusze na rzecz rodzin osób, które były internowane, aresztowane czy zwolnione z pracy. Zbieraliśmy po 35 tys. złotych miesięcznie. Wkład wynosił 10 złotych, zatem do akcji przyłączyło się trzy i pół tysiąca osób. „Solidarność” nie upadła w wyniku stanu wojennego. Ona zmieniła jedynie nazwę – podkreśla założyciel Bractwa Oblatów świętej Brygidy.
Posłuchaj całej rozmowy:
Więcej o historii Bractwa Oblatów św. Brygidy można przeczytać na stronie Instytutu Pamięci Narodowej.
Anna Rębas/pb