Korki, problemy rolników i „dziki zachód” deweloperów. Jak zaradzi im nowa wójt gminy Pruszcz Gdański?

(Fot. Radio Gdańsk)

O powyborczej rzeczywistości i przyszłości gminy Pruszcz Gdański opowiada Weronika Chmielowiec, wybrana na stanowisko wójta gminy. „Gość Dnia Radia Gdańsk” ustosunkowuje się do zarzutów o polityczne powiązania z Prawem i Sprawiedliwością, zapowiada, co zrobi, by odkorkować gminne drogi i wyjaśnia specyfikę pracy samorządowca w gminie, która jest nie tylko „sypialnią Gdańska”, ale też gminą rolniczą.

– Została pani wójtem gminy wiejskiej Pruszcz Gdański. Rozróżnijmy to. Pruszcz Gdański jest osobną jednostką samorządową, gmina wiejska to ten obwarzanek dookoła? – pytał prowadzący audycję Michał Pacześniak.

– To taki rogal, który otacza miasta Pruszcz Gdański i Gdańsk. Jesteśmy sąsiadem dużej aglomeracji. Jesteśmy podzieleni na tzw. część nizinną i wyżynną. Część nizinna to Żuławy, które mają bogate tereny rolnicze, choć nie tylko, bo okolice Rekcina to też pola. Część wyżynna – choć nie lubimy tego tak nazywać – jest sypialnią Gdańska. Borkowo, Straszyn, Rotmanka to są blokowiska – tłumaczyła Weronika Chmielowiec. – To duże wyzwanie, bo inne problemy mają mieszkańcy Straszyna, którzy borykają się z korkami, z gęstą zabudową, a inne mieszkańcy Żuław czyli Wiślinki lub Bogatki, którzy borykają się z problemami dotyczącymi zagrożenia przeciwpowodziowego czy też planu zagospodarowania przestrzennego, który nakazuje budowanie tam domów na tak zwanych terpach. Mieszkańcy wyżynnej części nie wiedzą, z jakimi problemami borykają się mieszkańcy Żuław – przyznała.

Prowadzący dopytywał również o powiązania nowej wójt z Prawem i Sprawiedliwością. Takie informacje, dementowane zresztą przez Chmielowiec, pojawiały się w mediach społecznościowych.

– Jestem osobą absolutnie niezależną, niepopieraną przez żadną partię polityczną. Te pogłoski, plotki i komentarze, mam wrażenie, pojawiły się podobnie jak w stosunku do pani Aleksandry Kosiorek w Gdyni, żeby pójść na fali trendu polaryzacji wyborców: „Jeśli to nie jest kandydat KO, to jest pewnie popierany przez PiS”. Było to powiązane z tym, że w listopadzie zostałam powołana na osobę pełniącą funkcje wójta w gminie Pruszcz Gdański – wyjaśniała. – To była decyzja podjęta za czasów PiS, oczywiście, tak samo pani Dulkiewicz została kiedyś powołana przez tego samego premiera. Wynikało to z tego, że radni i sołtysi, z którymi współpracowałam, napisali wniosek o powołanie mnie, żeby można było w terminie uchwalić budżet i ja się na to zgodziłam. Bałam się o wizerunek, że zostanę włożona do jakiejś szufladki, co nastąpiło, ale myślę, że mieszkańcy nie dali się przekonać, że mam jakieś powiązania polityczne. Wynik wyborów pokazał, że ludzie ufają, że jestem samorządowcem, nie politykiem – odpowiadała gościni audycji.

– Według badań, prawie 50 proc. mieszkańców mówi, że dojazdy to największy problem, jeśli chodzi o mieszkanie w gminie wiejskiej. Jaki jest plan, by to rozwiązać? Pieniędzy na remont chociażby węzła w Straszynie nie ma – wskazał prowadzący.

– Musimy ramię w ramię, razem z innymi samorządami, walczyć, żeby ten węzeł został przebudowany. Musimy pomyśleć też o sieci dróg wyjazdowych z Rotmanki w stronę Traktu św. Wojciecha, o alternatywnych drogach ze Straszyna, porządnym wyjeździe w stronę Jankowa – byłaby to alternatywa dla osób, które chcą się dostać do Borkowa, nie przejeżdżając przez Straszyn. Musimy stworzyć plan na wiele lat, a budżet gminy na to nie pozwala. Liczę jednak na pieniądze zewnętrzne, czyli chociażby na pieniądze unijne, po które będziemy wyciągać rękę, pisząc dobre projekty.

W audycji także odpowiedź na pytanie, czy skończy się „dziki zachód” firm deweloperskich i budowlanych, stawianie w gminie osiedli i domów jednorodzinnych bez zapewnienia infrastruktury.

Posłuchaj całej audycji:

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj