Natalia Nitek-Płażyńska: żałuję, że robiłam dyplom MBA w Collegium Humanum

Natalia Nitek-Płażyńska w studiu Radia Gdańsk (fot. Radio Gdańsk)

Żałuję tego, że robiłam dyplom MBA w Collegium Humanum – wyznała w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Natalia Nitek-Płażyńska, radna Prawa i Sprawiedliwości w Sejmiku Województwa Pomorskiego. Jak podkreśliła, studia podyplomowe robiła za własne pieniądze, ale dotknęło ją, jak wiele osób opłacało zajęcia ze środków pochodzących ze spółek Skarbu Państwa.

Jak donoszą media, służby i prokuratura prowadzą śledztwo w sprawie Collegium Humanum. Prywatna uczelnia oferowała prywatne kursy, dzięki którym można było zdobyć dyplom MBA, dający uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych i zarządach spółek Skarbu Państwa. Zarzucano szkole, że jakość kształcenia online jest niska, słuchacze mają znacznie mniej godzin zajęć niż na innych tego typu uczelniach, a studia kończy prosty test. Według ustaleń dziennikarzy z oferty Collegium Humanum korzystali często politycy i samorządowcy. Nitek-Płażyńska przyznała, że  też zrobiła dyplom MBA w Collegium Humanum.

– Żałuję tego. W czasie, kiedy aplikowałam na tę uczelnię, takich informacji jeszcze nie było. Normalnie jeździłam na uczelnię, robiłam to za własne środki, prywatnie. Fakt, na tej uczelni dotknęło mnie to, jak wiele osób robi to nie z własnej kieszeni, tylko ze środków ze spółek Skarbu Państwa. W mojej grupie były chyba tylko dwie osoby na trzydzieści, które same za to płaciły, w tym ja. Robię różne studia podyplomowe. Teraz planuję kolejne. Bardzo lubię się uczyć. Uznałam po prostu, że dyplom MBA będzie ciekawym doświadczeniem, że po prostu będzie poszerzać horyzonty. Szkoda, że wybrałam tę uczelnię. Gdybym wiedziała wcześniej, że to budzi tyle wątpliwości, nie zrobiłabym tego – zapewniała na antenie.

– Zobaczymy, co wyniknie z całej tej sprawy. Nie śledzę tego w pełni. Nie wykorzystywałam tego dyplomu w żadnej pracy ani ubiegając się o nią; to było tylko dla poszerzenia mojej wiedzy. Konsekwentnie to robiłam: uczyłam się sama, czytałam i tak dalej, przygotowując się na testy, bo zajęcia bardziej online były później; w moim czasie normalnie były zjazdy, spotykaliśmy się w Warszawie, siedzieliśmy na sali, byli wykładowcy i uczyliśmy się. Ten dyplom nie ma dla mnie wartości, ale tak jak wspomniałam, nie wykorzystywałam go na rynku pracy – powtórzyła.

Kuba Kaługa, który prowadził rozmowę, przypomniał, że Nitek-Płażyńska zadebiutowała w roli radnej. W związku z tym zapytał ją o pierwsze wrażenia. – Wczuwam się. Bardzo się cieszę, że dostałam takie zaufanie ze strony wyborców i że zostałam radną Sejmiku Województwa Pomorskiego, ale mam też poczucie zobowiązania. Na Pomorzu jest wiele do zrobienia. W kampanii wyborczej i jeszcze przed nią przez cały czas rozmawiałam z mieszkańcami, nie tylko Gdańska, ale po prostu Pomorza. Wcześniej też była kampania do Senatu, podczas której spotykałam się z mieszkańcami Żuław, Powiśla. To rolnicy i inni ludzie, z którymi czuję się naprawdę mocno związana, bo sama jestem z rolniczej rodziny, więc te tematy są dla mnie naprawdę ważne, choćby ze względu na widmo Zielonego Ładu – podkreślała.

Nitek-Płażyńska uzyskała najlepszy wynik spośród kandydatów Prawa i Sprawiedliwości do Sejmiku. – Na pewno złożył się na to szereg rzeczy. Z pewnością był wśród nich fakt, że w politykę lokalną jestem zaangażowana już od dziesięciu lat, od kiedy skończyłam studia i uznałam, że jest już czas, żeby zdecydować się i oddawać talenty, które się ma, wigor i chęci działania. Myślę, że to też procentuje, podobnie jak fakt, że przez cały czas jestem blisko tematów, które są naprawdę żywotne dla mieszkańców Pomorza – wyjaśniała.

Rozmówczyni Kuby Kaługi powiedziała też o wpływie nazwiska na sukces wyborczy. – Myślę, że to samonapędzająca się machina. Nazwisko na pewno oznacza bardzo duży kredyt zaufania. Staram się nie wykorzystywać go, nie nadużywać, stąd moje dwuczłonowe nazwisko. Oczywiście świętej pamięci teścia wspomina dobrze wielu ludzi, w szczególności na Pomorzu. Gdy spotykam się z ludźmi na ulicach, bardzo często to słyszę. To rozczulające, ale jednocześnie dla mnie to bardzo duże zobowiązanie – mówiła.

Radna Sejmiku Województwa Pomorskiego próbowała też określić przyczyny wyborczego sukcesu kandydatów Prawa i Sprawiedliwości określanych jako „drużyna Płażyńskiego”. – Była pewna dwutorowość, jeżeli chodzi o podejście do kampanii i polityki w ogóle. Ludzie, na których stawiamy z mężem, których znamy od lat i z którymi współpracujemy, są niezwykle pracowici, uczciwi, sumienni. Mamy takich radnych, jak Andrzej Skiba, Przemysław Majewski, Barbara Imianowska, a także inni kandydaci, którym się niestety nie udało, ale wiemy, że są to ludzie, na których polityka powinna stawiać, przy tym ludzie młodzi, którym się chce i którzy potrafią. Dynamika była tak różna, bo bardzo starali się w tej kampanii, bardzo ciężko pracowali – zaznaczała.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj