– Usuwanie szkód i sprzątanie po nawałnicy to wyścig z czasem. Najważniejsze sprawy uda się uporządkować do piątku, ale prace z pewnością potrwają do przyszłego tygodnia – mówił na antenie Radia Gdańsk Bartłomiej Austen. Wiceprezydent Gdyni mówił też o podstawowym problemie z węzłem Karwiny, polegającym na tym, że „węzeł nie jest gotowy pod kolej”.
Czy Gdynia radzi sobie ze skutkami wtorkowej ulewy? Na swoich portalach społecznościowych przedstawiciele władz miasta zapewniają, że uda się to zrobić do końca tygodnia. Czy jest to realne? Co dalej z węzłem Karwiny? Ta inwestycja zatruwa lata mieszkańców już ponad dwa lata. Na te pytania odpowiadał wiceprezydent Gdyni Bartłomiej Austen w programie „Gość Dnia Radia Gdańsk”. Rozmowę przeprowadził Michał Pacześniak.
– Sprzątanie może potrwać dłużej niż do końca tygodnia. Ten opad został zaklasyfikowany jako nawalny. Był bardzo intensywny, w ciągu półtorej godziny spadło tyle wody, ile normalnie spada przez połowę lipca. Główne arterie i główne części miasta oczywiście będą posprzątane do piątku, ale realnie sprzątanie potrwa jeszcze do końca przyszłego tygodnia; to jest trochę wyścig z czasem. Takie zdarzenia pokazują, że klimat się zmienia. Ale my także w mieście podjęliśmy wiele działań, aby zminimalizować skutki zdarzeń pogodowych. Gdyby ten opad był kilkanaście lat temu, na pewno całe miasto byłoby zalane i mówilibyśmy o katastrofie naturalnej, a nie o sprzątaniu tego do końca tygodnia – tłumaczył wiceprezydent Gdyni.
Podkreślił także, że miasto, dzięki wsparciu Unii Europejskiej wciągu ostatnich 12 lat wydało ponad 190 milionów złotych tylko na zagospodarowanie wody opadowej.
– W tej chwili w trakcie realizacji są kolejne projekty. Zbudowano dziewięć zbiorników, w tym dwa podziemne, ponadto odnowiono bądź całkowicie przebudowano 38 kilometrów sieci kanalizacyjnej. Bez tego bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Niestety są takie miejsca w Gdyni, gdzie się temu dopiero przyglądamy. Pamiętam podobną sytuację trzy lata temu: pod węzłem Wzgórze św. Maksymiliana utopił się samochód. Na pewno są pewne błędy konstrukcyjne. Mamy wytypowane takie trzy miejsca, gdzie postaramy się tę sytuację po prostu naprawić. W Gdyni mamy zainstalowanych jest dziewięć deszczometrów. Jeden z nich pokazał pomiar opadu, który wynosił 47 milimetrów, a średni opad w lipcu to 87 milimetrów. W godzinę mieliśmy zatem tyle, co przez pół miesiąca. Lipiec w skali roku jest naprawdę bardzo deszczowym miesiącem. Nie istnieje infrastruktura, która przyjęłaby taką ilość wody – zaznaczył Bartłomiej Austen.
WĘZEŁ KARWINY – TO NIE KONIEC PRAC
Michał Pacześniak w rozmowie poruszył także temat inwestycji, która „zatruwała” życie mieszkańców Gdyni przez dwa lata, chodzi o węzeł Karwiny.
– Mi się to jeszcze wydłużyło, gdyż jestem mieszkańcem Dąbrowy. Na samym początku trwała przebudowa S6 i w pewnym momencie to wszystko się tak nieszczęśliwie złożyło w całość. Nie mieliśmy skończonego węzła Wielki Kack-Dąbrowa, a z drugiej strony rozpoczęła się przebudowa węzła Karwiny, a do tego w tym samym czasie ruszyła również przebudowa Chwarznieńskiej – wyjaśniał Austen.
Można powiedzieć, że były to błędy, do których przyczynił się poprzedni magistrat.
– Niestety wygląda na to, że przed nami jeszcze bardzo trudne decyzje. Podstawowy problem jest taki. że ten węzeł nie jest skończony pod kątem przebudowy pod kolej. W tej chwili pociągi towarowe toczą się do niego w tempie pięciu kilometrów na godzinę. Występuje taki problem, że bez dodatkowego toru pociąg towarowy nie może minąć się z PKM-ką – tłumaczył na naszej antenie wiceprezydent Gdyni.
Obecnie na rzeczonym odcinku są dwa tory, a planowane były trzy. Prowadzono długie rozmowy z urzędem marszałkowskim oraz z PKP, ale zakończyły się fiaskiem.
– Musimy wrócić do tych rozmów. To też jest związane z budową portu zewnętrznego, z budową infrastruktury, która jest potrzebna dla portów. Albo będziemy mieli korek i wiecznie zablokowaną estakadę czy wyloty z Gdyni, albo część tych ładunków przejmie kolej. W takim układzie, jaki w tej chwili jest, jest to jednak niemożliwe. Niestety muszę powiedzieć, że to nie jest jeszcze koniec przygód z węzłem Karwiny. Będziemy chcieli na pewno w przyszłym miesiącu wrócić do rozmów z marszałkiem i koleją. Tam też w tej chwili zmieniły się władze, na co trochę z premedytacją czekaliśmy. A zatem temat węzła Karwiny na pewno wróci. Niestety inwestycje tak wyglądają, że jeżeli jakaś nie została zakończona, to można oczywiście chować głowę w piasek i udawać, że nic się nie stało. Albo można (i tak należy zrobić) poprawić to, co zostało niewłaściwie wykonane. Będziemy więc musieli ten węzeł skończyć – podkreślił Bartłomiej Austen.
aKa/raf