Żenująca gala, prowadzący i brak statutetek. Podsumowanie Festiwalu Filmowego w Gdyni

Prowadzący byli słabi, werdykt niesprawiedliwy, a organizator nieprzygotowany. Tak w ocenie komentatorów Radia Gdańsk wyglądał 38. Gdynia – Festiwal Filmowy. – Lepiej by było wywiesić ten werdykt na kartce, na drzwiach Teatru Muzycznego, mówił Piotr Jacoń z TVN24.
Tegoroczna edycja Gdynia – Festiwalu Filmowego była wyjątkowa nie tylko ze względu na wysoki poziom prezentowanych filmów. Po raz pierwszy w historii festiwalu jury nie poradziło sobie z zadaniem, jakie na nich spoczywało. Problem z podjęciem decyzji w sprawie werdyktu zaowocował przyznaniem dwóch nagród specjalnych oraz dwóch Srebrnych Lwów. Na to nie był przygotowany organizator. Dla Katarzyny Rosłaniec, nagrodzonej za Bejbi Blues, zabrakło statuetki.

Do tego nietypowego incydentu nieprzychylnie odniósł się prowadzący komentarze Mariusz Nowaczyński. – Rozsierdziło mnie to, że my Polacy nie potrafimy poradzić sobie z organizacją nawet na tak wyjątkowych imprezach. Jestem przekonany, że Amerykanie byliby przygotowani na ewentualność przyznania dodatkowych statuetek.

katjkaNie zgodził się z nim Krzysztof Katka, dziennikarz Gazety Wyborczej Trójmiasto. – Dlaczego od razu winić całą Polskę? Kilka osób zapomniało, pewnie jakaś jedna firma. To się zdarza w wielu miejscach na świecie.  – Ja jednak nie mogę sobie wyobrazić, żeby na gali rozdania Oscarów zabrakło statuetki np. dla Daniela Day-Lewisa, nie ustępował Nowaczyński.

W obronie jurorów, którzy szastali nagrodami oraz organizatorów, którzy nie zadbali o to, by było czym szastać, stanęła Ryszarda Wojciechowska z Polski Dziennika Bałtyckiego. – To rzadki przypadek. Jurorzy chcieli wydać salomonowy werdykt, który by wszystkich zadowolił. Jak dla mnie nagród i tak było za mało. Uważam, że jeśli jurorzy tak cudownie namnażali statuetki, to nagroda powinna trafić też do Dawida Ogrodnika, za najlepszą rolę męską, bo stworzył wyjątkową kreację, która powala na kolana.

Krzysztof Katka apelował, by przynajmniej główna nagroda nie była przyznawana ex aequo. – Powinny być jedne Złote Lwy. Bo jak tak dalej pójdzie, to w przyszłym roku każdy zgłoszony film je otrzyma, prorokował dziennikarz.

rysiaRyszarda Wojciechowska, która obserowała festiwal w Teatrze Muzycznym, oceniła nie tylko samo wydarzenie, ale kondycję polskiego kina. Odniosła się do opinii, że na Gdynia – Festiwalu Filmowym pokazano tylko dobre filmy. – Podziękowania Agnieszki Holland dla wszystkich twórców za to, że zrobili wyjątkowo dobre filmy, były trochę na wyrost. To jest huraoptymizm. Były tam filmy lepsze i gorsze. Zabrakło mi współczesności. Robimy rozrachunki z historią, a za mało jest filmów, które dotykają naszego obecnego życia.

W ocenie gości tegoroczny festiwal był klapą organizacyjną. – Mój prywatny werdykt różni się od werdyktu jury. Niestety nie doceniono pięknego filmu Imagine. Przepięknie zrobiony i mądry. Nie rozumiem dlaczego dostał tylko jedną nagrodę za dźwięk, ubolewała Wojciechowska. – Nagroda za dźwięk oczywiście mu się należała, ale rzeczywiście to za mało. Film był świetny. Bardzo mi się podobał, przyznał Piotr Jacoń. – Innym filmem pokrzywdzonym podczas festiwalu jest Papusza, kontynuowała Wojciechowska. – Natomiast zwycięski film Ida nie był moim faworytem.

jacon copyPiotr Jacoń był też zażenowany galą. – Nie rozumiem po co zaproszono dwie osoby do tego, żeby wypowiedzieli kwestie „a teraz kolejna kategoria”, czy „a teraz zapraszamy na scenę”. Ani Hanna Lis, ani jej partner nie mieli kompletnie nic do powiedzenia.

– Nie wiem dlaczego w tym roku zdecydowano się na tę parę, absolutnie drewnianą, która na dodatek się myliła i wprowadzała zamęt. Gala to ma być show. Trzeba wybrać kogoś, kto umie ją poprowadzić, mówiła Ryszarda Wojciechowska. – Także występ Krzysztofa Materny był żenujący, mówił wzburzony Jacoń. – Nie miał nic do powiedzenia. Co więcej, nawet nie wiedział jacy goście się pojawią.

– To wyglądało tak, jakbyśmy po raz pierwszy robili galę z czegokolwiek. Moja żona trafnie skomentowała to wydarzenie. „Lepiej by było wywiesić ten werdykt na kartce, na drzwiach Teatru Muzycznego”, podsumował Jacoń.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj