„Pendolino to tylko cyrkowa atrakcja, podobnie jak baba z wąsami”

Na podróż supeszybkim pociągiem Pendolino trzeba będzie jeszcze poczekać, ale mieszkańcy Trójmiasta już mogą go obejrzeć w gdańskiej Letnicy. Komentatorzy Radia Gdańsk rozmawiali o tym, czy warto wybrać się na zwiedzanie pociągu i jakie znaczenie dla Polaków ma nowy nabytek PKP.
Pociąg stanął w Letnicy przy Targach Amber Expo. Jest jedną z atrakcji trwających w Gdańsku targów TRAKO. Zwiedzanie Pendolino jest darmowe. Kto jeszcze się nie wybrał, ma czas tylko do 27.09.

Przeciwnikiem nadmiernej ekscytacji tym wydarzeniem jest Tomasz Strug z portalu Stara Oliwa. Przyrównał zwiedzanie pociągu do cyrkowej atrakcji. – Dla mnie to jest jak baba z wąsami w cyrku, obwożona po całym kraju.

Nie ukrywał swojego niezadowolenia z powodu tego, że Pendolino przez najbliższy rok będzie służyć tylko do oglądania. – To jest niedopuszczalne, że ten pociąg będzie przez ponad rok wykonywał jedynie takie trasy pokazowe i po prostu stał. Ciągnie go po całej Polsce jakiś elektrowóz albo wóz spalinowy. To jest żenujące. Pociąg dopiero za rok będzie jeździł po kraju, a my cieszymy się, że wreszcie go mamy, bo mamy kompleks prowincjusza, ocenił.

Fakt, że Pendolino nie jeździ, a jedynie „wygląda” przyrównał do sytuacji z Ziemi obiecanej. – To jest dokładnie tak, jak z przemysłowcem Mullerem, który wybudował piękny pałac a mieszkał w drewutni.

Nie zgodził się z nim Mikołaj Chrzan, z wrocławskiej Gazety Wyborczej, z którym połączyliśmy się przez Skype. Dziennikarz widział Pendolino i jest zdania, że superszybki pociąg robi wrażenie. – Można sobie żartować, że on jeszcze nie jeździ i jest prowadzony przez elektrowóz, bo nie ma jeszcze certyfikatów, które uprawniałyby go do samodzielnej jazdy. Natomiast dla wielu ludzi jest to atrakcja. We Wrocławiu, który był pierwszym miastem, jakie odwiedził pociąg, były tłumy.

– Drogie dzieci, tak wygląda nowoczesny pociąg, zakpił Strug.

– Można sobie żartować, ale ja rozumiem to, że ktoś może chcieć zobaczyć to, czym kiedyś będzie jeździł. Pociąg jest pokazywany w ramach Targów TRAKO, a więc przyjeżdżają ludzie z całej Polski, którzy interesują się koleją, zripostował Chrzan.

Tomasz Strug jednak nie dał się przekonać, podobnie jak pozostali goście obecni w studiu. – Pan mówi to wszystko na serio?, nie dowierzał profesor Piotr Czauderna. – Jak zobaczyłem żółty pasek w TVN, który informował o tym, że Pendolino przyjechało z Włoch, to spadłem z krzesła, dodał Strug. – Okazuje się, że to jest wydarzenie tak istotne dla naszego kraju, że wymaga paska alertowego.

– A ja się temu nie dziwię, przyznał prowadzący Komentarze Mariusz Nowaczyński. – Różnica między nim, a taborem kolejowym z jakim do tej pory mieliśmy do czynienia, jest porażająca. Jeździmy takimi kolejami, że nowoczesny pociąg faktycznie jest wydarzeniem. Ilekroć jeżdżę koleją, zawsze przypomina mi się Adaś Miauczyński z Dnia Świra i jego doświadczenia z WC w pociągu.

– Myślę, że żarty z Pendolino wynikają z tego, że cieszymy się z czegoś, co już kiedyś mieliśmy, oceniła Maria Klaman z Krytyki Politycznej. Zgodził się z nią Nowaczyński, który przyznał, że słuchacze Radia Gdańsk wielokrotnie zwracali uwagę na to, że pod koniec lat 70. podróż z Trójmiasta do Warszawy trwała 3,5 godziny. Teraz trwa 6.

– Samo Pendolino nie skróci drastycznie czasu podróży. Problem leży w infrastrukturze kolejowej, która jest w tragicznym stanie. Od 1989 roku w Polsce zbudowano niecałe 100 kilometrów torów kolejowych. Przy czym to są głównie bocznice, np. do lotniska w kierunku Modlina. A rozebrano kilka tysięcy kilometrów torów. Straciliśmy ponad 30 kilometrów trakcji kolejowej. I teraz kupiliśmy bardzo drogą zabawkę, która nawet nie będzie w stanie rozwijać swojej prędkości, bo będzie jeździć po starych torach, podsumował Czauderna.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj