„Strajk uda się zakończyć, kiedy rząd zgodzi się na postulaty protestujących, na co raczej się nie zapowiada” – mówili goście Radia Gdańsk. Sylwester Pięta rozmawiał z Anną Dobiegałą z trójmiejskiego oddziału Gazety Wyborczej, Łukaszem Corą z Uniwersytetu Gdańskiego i Bartoszem Stracewskim z TVP Gdańsk. Komentatorzy analizowali sytuację po trzech dniach protestu środowisk oświatowych. – W nauczycielach jest bardzo duża determinacja. Rozmawiałam z nimi jeszcze przed strajkiem, rozmawiam od poniedziałku i wiem, że bardzo to przeżywają. Są w bardzo trudnej sytuacji. Nie po to wszystko to rozpoczęli, by teraz kończyć bez niczego, bo rząd nie ma dla nich żadnych propozycji – stwierdziła Anna Dobiegała.

– Ten protest może zakończyć się w dwóch sytuacjach: albo jeśli zdecydowanie opadnie ciśnienie strajkowe wobec nieuchronnej perspektywy przeprowadzenia wszystkich egzaminów, albo jeśli rząd wywiąże się ze zobowiązań, które powinien powziąć wobec nauczycieli. Trudno na tę chwilę przewidywać szybkie zakończenie i spełnienie roszczeń. Ten rząd dwukrotnie w pewnym sensie upokorzył nauczycieli. Po pierwsze, kiedy wysłał osoby nieuprawnione z minimalnym przygotowaniem pedagogicznym do przeprowadzenia egzaminów, a po drugie, kiedy dał jasny sygnał: nie ma pieniędzy w budżecie, jest za to dodatkowe 11 miliardów złotych, które odnalazły się na program 1000+ i trzynaste emerytury – zauważył Łukasz Cora.

– Receptą na zakończenie strajku jest to, żeby strony wzajemnie się dogadały. Ideą negocjacji jest zaś to, że kiedy przychodzimy do stołu, każda strona przedstawia swoje propozycje. Jeśli więc mamy sytuację, kiedy jedna strona jest przygotowana i przedstawia kolejne propozycje, a druga proponuje to samo, co już raz odrzucono, to liczenie, że ta sama propozycja, tyle że dwa czy trzy dni później, zostanie zaakceptowana, jest trochę naiwnym myśleniem – komentował Bartosz Stracewski.