30 lat temu młodzież Federacji Młodzieży Walczącej zajęła siedzibę KW PZPR w Gdańsku. Cel był jasny. To nie była już tylko manifestacja poglądów antykomunistycznych, ale przede wszystkim chęć zatrzymania procesu niszczenia ważnych dokumentów, który odbywał się w siedzibach partii i oddziałach SB.
Gośćmi Artura Kiełbasińskiego byli Robert Kwiatek, działacz antykomunistycznej opozycji i fotoreporter oraz Jędrzej Włodarczyk, aktywista miejski z Lepszego Gdańska.
– Zarówno z punktu widzenia młodego człowieka, jak i dziś, było warto. Warto walczyć o rzeczy, w które się wierzy. Po Gdańsku krążyła plotka, że w komitecie są palone dokumenty. Nie byliśmy pewni, że tak jest. To była jedna z niewielu akcji, gdzie weszliśmy do budynku, żeby zatrzymać ten proceder. Przejęliśmy kontrolę jako jedna z większych organizacji podziemnych i weszliśmy do piwnic KW PZPR. Rzeczywiście to, co tam zobaczyliśmy, było szokujące. Tam trwało przemysłowe niszczenie dokumentów. To był dowód – mówił Robert Kwiatek.
– Przede wszystkim należy się szacunek dla Was za to, co zrobiliście. Od dekomunizacji minęło 30 lat i można powiedzieć, że mamy to już za sobą – dodał Jędrzej Włodarczyk.
Nasi komentatorzy odnieśli się też do pomysłu zabudowania pasa nadmorskiego przez władze Gdańska i Gdyni.
– Myślę, że wszyscy się zgodzą z tym, że tam powinno być miejsce na parki, zieleń. Zresztą taki sam wniosek wychodzi od mieszkańców, którzy wyrazili się w tej sprawie jasno. Nie każdy teren miejski powinien podlegać prawom rynku. Wydaje się, że władze Gdyni i Gdańska idą tym schematem i nie wyobrażają sobie alternatywy – mówił Jędrzej Włodarczyk.
– Brakuje mi mądrego planowania i pomysłu na wspaniałe nasze morze i plaże. Na pewno nie jestem zwolennikiem „deweloperki”. Właściwie gdańszczanie są wypychani od morza coraz dalej. Pojawiają się tu osoby, które mają pieniądze i na tym zarabiają – dodał Robert Kwiatek.
