Komentatorzy: „To referendum dotyczy fundamentalnych spraw i naszej przyszłości”

Kto najbardziej boi się referendum? Dlaczego warto skorzystać z przywileju głosowania w nim? Czy strach przed nim to dowód na schyłkowość i słabość dawnych politycznych hegemonów – zarówno w Polsce jak i w Europie? Czy referendum to łańcuch nałożony na współcześnie rozbrykaną liberalną demokrację? Czy pytania referendalne dotykają najistotniejszych spraw, którymi żyją Polacy? O tym w audycji „Komentarze Radia Gdańsk” dyskutowali prof. Grzegorz Grochowski, politolog, wykładowca akademicki, prezes fundacji „Wiem i Umiem” oraz Michał Ossowski, redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność”.

Audycję prowadził Andrzej Urbański.

– Ja może zacznę apelem: proszę sobie przeczytać „Szewców” Witkacego ze zrozumieniem. Wtedy może będzie łatwiej zrozumieć i uzmysłowić sobie, na jakim my jesteśmy dzisiaj etapie, w jakiej sytuacji się znajdujemy. Mnie do tego porównania zainspirowała córka, która przerabia tę książkę i taką rozmowę mieliśmy wczoraj. Pomyślałem sobie, że może to dzisiaj wykorzystam. Jesteśmy teraz na etapie aktu trzeciego, etapu pana Abramowskiego i towarzysza X. Chodzi o taki trochę technokratyczny, oligarchiczny, unifikujący człowieka system, który się wprowadza. Dzisiaj jesteśmy na tym etapie, dlatego nam się wmawia, że referendum nie jest potrzebne, że ono ma jakieś polityczne konotacje, aspekty, że w zasadzie niemalże szkodzi demokracji. Jest to konkretny cel. Jest to coraz częstszy trend ogólnoeuropejski, a nawet ogólnoświatowy. Nikt nam demokracji nie odbierze w dzisiejszym świecie. Możemy odebrać ją sobie sami. Jeżeli nie będziemy korzystali z tych narzędzi, które mamy, nie będziemy się wypowiadali w sprawach dla nas fundamentalnych, to ktoś inny zrobi to za nas. Mamy natomiast wielką szansę, mamy referendum, konkretne pytania, możemy udzielić na nie odpowiedzi, niezależnie od tego, jakie poglądy polityczne wyznajemy. To referendum dotyczy fundamentalnych spraw i naszej przyszłości. Skorzystajmy z tego prawa, odpowiedzmy tak, jak uważamy, czujemy, myślimy – podkreślał Michał Ossowski.

– W Polsce tradycja referendalna jest nadal niewielka i znajduje się w powijakach, chociażby w porównaniu ze Szwajcarią. Z tego powodu uczestnictwo w referendum traktujemy bardzo ostatecznie, a to jest po prostu możliwość bezpośredniego wypowiedzenia się na jakieś tematy. W tym wypadku podano cztery pytania. Jest to ustanowione zgodnie z prawem. Jeżeli ktoś uważa, że chce się wypowiedzieć, to powinien to zrobić. Ja osobiście na pewno to zrobię. Podchodzę natomiast z pewnego rodzaju zrozumieniem do argumentów mówiących o tym, że samo wzięcie udziału w referendum jest pewnego rodzaju wzmocnieniem intencji obecnego obozu rządzącego. Jeżeli ktoś nie weźmie w nim udziału, również ma do tego prawo – wyjaśnił prof. Grochowski.

Tematem audycji była także trwająca kampania wyborcza.

Prof. Grzegorz Grochowski obserwując kampanie wyborcze w Polsce, nie przypomina sobie żadnej tak agresywnej, w której uwalniało się tak wiele złych emocji. – Daleki jestem od takiego uproszczenia, że odpowiedzialne jest za to jedno czy drugie ugrupowanie polityczne. Wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, to czynią. Jest to pewien model uprawiania polityki, który kiedyś nazywaliśmy amerykańskim. Dzisiaj powoływanie się na taką atmosferę jest trochę ryzykowne, zwłaszcza po ataku na Kapitol. Środowisku politycznemu wystawiłbym w tym momencie żółtą kartkę. Najbardziej przykre jest to, że agresja przenosi się też na zwykłych ludzi, puszczają emocje. Zachęcam rodziców, żeby też wobec swoich dzieci trzymali pewien fason i nie dali się ponieść, bo młode pokolenie patrzy i, że tak powiem, się demoralizuje – nawoływał.

Michał Ossowski zgodził się z profesorem Grochowskim. – Wyjątkowo agresywna kampania. Niestety, obawiam się, że im bliżej wyborów, tym bardziej będzie to eskalować. To nie cieszy, ale wszystko na to wskazuje. Można było się spodziewać, że to będzie wyjątkowo agresywna kampania. Zgodnie z przewidywaniami, coraz bardziej się radykalizuje. Walka się toczy i będzie się toczyła o relatywnie niewielką liczbę głosów, która może okazać się przeważająca. Mówiąc tak zupełnie kolokwialnie, nikt tutaj jeńców brać nie będzie i to jest przykre, ale niestety, tego się należy spodziewać – skomentował.

Dodał też, że aspekt merytoryczny, pomimo radykalizmu, który jest w tej kampanii, występuje. – Jest jednak schowany, ukryty, nie wybrzmiewa na plan pierwszy, ponieważ każda merytoryczna rzecz czy podstawa programowa od razu jest ubarwiana niemerytoryczną otoczką, która ma na celu radykalizowanie, podkręcanie emocji – podkreślił.

Posłuchaj całej rozmowy:

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj