Czy Donald Tusk zgadzał się na rozbiór Ukrainy? „Nie mam wątpliwości, że taka propozycja padła”

(Fot. Radio Gdańsk/Facebook.com (Cezary Gmyz)

W 2014 roku Radosław Sikorski, który przestał pełnić funkcję ministra spraw zagranicznych, a został marszałkiem sejmu, udzielił wywiadu serwisowi Politico. Rozmowa wywołała szok na całym świecie –  po sześciu latach od spotkania pomiędzy Putinem a Tuskiem polski minister poinformował, że Wladimir Putin złożył wówczas polskiemu premierowi ofertę wspólnego rozbioru Ukrainy.

Słowa były szokujące nie tylko dlatego, że w czasie, kiedy zostały wypowiedziane, trwała już rosyjska wojna przeciwko Ukrainie, Krym był anektowany, a Ukraina walczyła o swoją niepodległość, ale również dlatego, że nigdy wcześniej nie padło ani jedno słowo na ten temat.

Wygląda na to, że zszokowany był również Donald Tusk, który przekazał przez pośredników, że dopóki Radosław Sikorski bezpośrednio nie odniesie się do sprawy –  czyli nie zaprzeczy własnym słowom – on wypowiadać się nie będzie.

Polityk znajdował się wtedy w bardzo ważnym momencie politycznego życia – przymierzał się do objęcia funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej.

Słowa Donalda Tuska były intrygujące, bo kiedy Radosław Sikorski odwołał wszystko, co powiedział w wywiadzie, lider Platformy Obywatelskiej stwierdził, że wspomniana propozycja nigdy nie padła – tyle że kiedy Telewizja Polska wyemitowała drugi odcinek serialu „Reset”, w którym pokazała notatki, które powstały w Moskwie właśnie w 2008 roku, i ujawniła, że dotarła do informacji na temat tego, kto uczestniczył we wspomnianym spotkaniu, okazało się, iż dzień później w polskich mediach pojawił się kolejny głos. Tym razem był to Witold Jurasz – w 2008 roku polski dyplomata, a obecnie publicysta.

Jurasz stwierdził, że Radosław Sikorski 2014 powiedział prawdę w 2014 roku. To z kolei oznacza, że co najmniej dwóch albo nawet trzech przedstawicieli polskiej dyplomacji twierdzi, iż Władimir Putin złożył wspomnianą propozycję, a szef rządu i adresat propozycji, czyli Donald Tusk, twierdzi, że było inaczej. Ktoś w tej sprawie kłamie. Kto? O zdanie na ten temat Michał Rachoń zapytał Cezarego Gmyza, dziennikarza śledczego i korespondenta Telewizji Polskiej w Niemczech.

– Nie mam żadnych wątpliwości, że taka propozycja padła. Zbyt wiele źródeł podaje tę informację jako sprawdzoną. Fakt, że notatka z tego spotkania zaginęła, tylko potwierdza, że owa propozycja padała. Sprawa wracała w wielu konfiguracjach. Przypomnę, że swojego czasu tak zwani pranksterzy dzwonili do prezydenta Andrzeja Dudy, próbowali się połączyć i proponowali w imieniu Rosji oddanie Polsce Lwowa. Historia o tym, że Polska z Rosją dokonają rozbioru Ukrainy, była główną osią narracji propagandy rosyjskiej, która miała między innymi wbić klin między nas a Ukrainę – wyjaśniał Gmyz w audycji „Lista Rachonia”.

Wspomniana sprawa może mieć poważne konsekwencje formalno-prawne, bo jeśli powstanie i zostanie powołana komisja badająca wpływy rosyjskie w Polsce, to wygląda na to, że mamy do czynienia z pierwszym, fundamentalnym pytaniem, na które mogłaby znaleźć odpowiedź – nie tylko wysłuchałaby tych, którzy mogliby przed nią zeznać, ale również dotarłaby do dokumentów.

– Bułhakow pisał, że rękopisy nie płoną. To tylko kwestia czasu, kiedy i w jakiej konfiguracji taki dokument się pojawi. To sytuacja dosyć podobna, jak w przypadku katastrofy smoleńskiej: jak długo na Kremlu zasiada Wladimir Putin, tak długo prawdy nie poznamy – dodał gość Michała Rachonia.

Michał Rachoń

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj