Dlaczego zakazuje się Polsce badania rosyjskich wpływów? „Donald Tusk się czegoś boi”

(fot. Radio Gdańsk/Wikipedia)

Federacja Rosyjska jest obłożona sankcjami, rosyjskie wpływy są przedstawiane przez wiele państw jako problem, a jednak słyszymy, że badanie tych spraw jest w gruncie rzeczy atakiem na praworządność. Jak czytamy w rezolucji Parlamentu Europejskiego, instytucja ta oczekuje od komisji, że ta, jeśli nie zawiesi obowiązywania prawa w tej kwestii, to podejmie stosowne działania względem Polski. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi na to pytanie szukali Michał Rachoń i jego gość – Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu.

– Mniej więcej w tych samych dniach Parlament Europejski oraz Senat Rzeczpospolitej, dwie instytucje, które rządzone są koalicją partii i które w europejskich instytucjach są również w koalicji – chodzi o Platformę Obywatelską i szeroko pojętą lewicę w Polsce, czyli partie, które należą do Europejskiej Partii Ludowej oraz do Europejskich Socjalistów – podjęły decyzję w sprawach dotyczących badania rosyjskich wpływów w Polsce. Parlament Europejski przy głosach „za” płynących ze strony polityków tych właśnie ugrupowań z Polski, a także z innych krajów, przyjął rezolucję, która wzywa Polskę do tego, aby ta zawiesiła stosowanie ustawy. Prawa, które zobowiązuje państwo polskie do badania rosyjskich wpływów w Polsce w ramach komisji. Mniej więcej w tym samym czasie polski Senat, gdzie większość stanowi tak zwany pakt senacki, a więc ugrupowania wchodzące w skład tych samych europejskich rodzin politycznych, co większość rządząca w Parlamencie Europejskim, odrzucił prezydenckie poprawki do ustawy w tej sprawie. Co prawda, odrzucenie przez Senat poprawek o niczym nie przesądza, o tym przesądza dopiero głosowanie w Sejmie, to jednak sygnał polityczny jest jasny i klarowny. Nie wiedzieć czemu dokładnie taki sam sygnał popłynął również w pierwszych dniach mijającego tygodnia z jednego z ostatnich wywiadów, jakich udzielił w Polsce w tej roli Thomas Bagger, czyli ambasador Republiki Federalnej Niemiec. Ten polityk w przyszłości, już za chwilę, wiceminister spraw zagranicznych Niemiec stwierdził, że dla Niemiec wybory w Polsce są jednymi z najważniejszych po 1989 roku ze względu na nadrzędny interes europejski. Stwierdził jednocześnie, że niemiecki rząd wpiera Komisję Europejską w krytycznym podejściu do badania rosyjskich wpływów w Polsce. Uważa również, że najważniejszą sprawą w polskiej polityce jest zażegnanie kryzysu z Komisją Europejską. Z tej wypowiedzi wynika jasno, że podstawą tego kryzysu, przynajmniej w tej chwili, jest właśnie to, że Polska chce i jest zobligowana do tego, aby zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem badać rosyjskie wpływy w Polsce — opowiedział prowadzący.

Gościem „Listy Rachonia” był Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu, poseł klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość, z partii Suwerenna Polska.

– Jeżeli chodzi o postępowanie wobec komisji, czy właściwie w sprawie blokowania wyjaśniania wpływów rosyjskich w Polsce, czy też na poziomie europejskim, to można mieć właściwie jedno na myśli — uderz w stół, a nożyce się odezwą. Nic dziwnego, że środowiska europejskie nie chcą wyjaśnienia, czy też atakują komisję polską, no bo gdyby taka komisja adekwatnie powstała na poziomie europejskim, to przecież naturalnie przesłuchaną powinna być Ursula von der Leyen czy też inni europejscy liderzy. Wydaje się, że w Polsce sprawa wyjaśnienia wpływów rosyjskich  powinna być czymś elementarnym. Powinniśmy, z uwagi na pewną sprawiedliwość, wpływy rosyjskie, o tym rozmawiać, a tymczasem widzimy, jak opozycja na to reaguje. Donald Tusk się czegoś boi. Nikt normalny, kto mówi o tych sprawach, chyba nie ma wątpliwości, że powiązania rosyjskie powinny być wyjaśnione. Tym bardziej trzeba pamiętać, że to polscy europosłowie głosowali za tym, żeby Polska nie mogła weryfikować wpływów rosyjskich, więc widzimy tutaj pewną abstrakcję — wyjaśnił wiceminister.

Posłuchaj:

Michał Rachoń/kł

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj