Reforma zmieni wizerunek szkolnictwa zawodowego? Pracodawca: „Uczeń szkoły zawodowej to dla mnie skarb”

– Uczeń szkoły zawodowej to dla mnie skarb – mówił w audycji Ludzie i Pieniądze w Radiu Gdańsk Bolesław Formela, wiceprezes Secespolu. Goście programu prowadzonego przez Jacka Naliwajka zastanawiali się, jak reforma edukacji wpłynie na wizerunek i poziom szkolnictwa zawodowego.

Z reformami szkolnictwa zawodowego związana jest także zmiana nazwy szkół, które zostaną przemianowane z „zawodowych” na „branżowe” przypomniał Jacek Naliwajek, pytając gości Radia Gdańsk o sensowność tego typu zabiegów.

– Mam mieszane uczucia. W naszej świadomości istnieje „szkolnictwo zawodowe”. To działanie PR-owe, ale może to też budzić kontrowersje. (…) Myślę, że radykalne zmiany nie służą współpracy szkół z pracodawcami – mówiła Beata Wierzba, dyrektor Pomorskich Szkół Rzemiosł.

– Niegdyś straszono uczniów „jak się nie będziesz uczył, to pójdziesz do zawodówki”, czy zmiana nazwy może pomóc w zmianie wizerunku szkolnictwa zawodowego – dopytywał Jacek Naliwajek.

– Przez wiele lat w mediach promowano licea, nie wspominało się o technikum i szkole zawodowej. Teraz zaczyna się promować szkoły zawodowe, zapominając o technikach. Nie wiem, bo nie chcę wróżyć, czy sama zmiana nazwy spowoduje nagle napływ dzieci do szkoły zawodowej – odpowiedziała Beata Wierzba.

„TO PRACA DLA DYREKTORÓW SZKÓŁ GIMNAZJALNYCH I PODSTAWOWYCH”

Podobnego zdania była Teresa Szakiel, zastępca dyrektora Departamentu Edukacji i Sportu Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku, która powiedziała, że: – Zmiana nazwy ma charakter zabiegu marketingowego. Dla mnie ważniejsze jest sedno proponowanych zmian. Moim zdaniem nie ma znaczenia, jak się będzie nazywała szkoła. Potrzebne są działania zmieniające w ogóle wizerunek szkolnictwa zawodowego. To praca dla dyrektorów szkół gimnazjalnych i podstawowych.

Teresa Szakiel potwierdziła, że wybór szkoły zawodowej kojarzy się rodzicom z brakami osiągnięć w gimnazjum. Jej zdaniem zmiana wizerunku szkolnictwa zawodowego jest uzależniona zarówno od działań szkół, jak i pracodawców. – Pracodawcy powinni pokazywać, że chętnie przyjmą uczniów zdolnych, że mają dla nich ciekawą ofertę dalszego rozwoju edukacyjnego czy szlifowania talentu – dodała Teresa Szakiel.

W SZKOŁACH ZAWODOWYCH JEST CORAZ WIĘCEJ PRYMUSÓW

Beata Wierzba powiedziała, że do zasadniczych szkół zawodowych coraz częściej zgłaszają się uczniowie z bardzo dobrymi wynikami. Reprezentowana przez nią instytucja stworzyła liceum uzupełniające, dzięki któremu osoby zdolne mają szansę na zdobycie matury i dalszy rozwój. Na pytanie, dlaczego wybrano licea, a nie technika uzupełniające, odpowiedziała: – Nie ma technikum dla dorosłych, to zostało zmienione w czasie poprzednich reform szkolnictwa zawodowego. Uczeń może zdobyć tytuł „technika” na dodatkowych kursach uzupełniających.

– Gdy przychodzi do mnie młody człowiek, mówiący, że ukończył szkołę zawodową, jako pracodawca uważam, że zyskuję skarb i od razu zakładam, że będę w niego inwestował – powiedział Bolesław Formela, wiceprezes Secespolu. Jeżeli taki uczeń miał dobrą szkołę zawodową, najlepiej przyzakładową, to potrafi wiele rzeczy, które na stanowisku pracy ślusarza są mu potrzebne. Na pewno pozwolę takiemu człowiekowi na zrobienie technikum czy studiów. Dla mnie nazwa szkoły, do której uczęszczał pracownik, nie jest istotna. Istotne jest to, z czym on do mnie przychodzi – dodał Bolesław Formela.

KLUCZEM DO SUKCESU SĄ NAUCZYCIELE BĘDĄCY WYBITYMI PRAKTYKAMI

– W zeszłym roku miałem pięciu uczniów z niemieckiej szkoły młynarskiej. Chciałbym powiedzieć o tym, jakie są różnice pomiędzy niemieckim a polskim szkolnictwem zawodowym. Jeśli model dualny będzie sprawdzał się w praktyce, tak jak model niemiecki, to będzie to doskonałe rozwiązanie. Tam młodzi ludzie trzy lub dwa dni w tygodniu mają zajęcia teoretyczne, pozostałe dni poświęcone są na zajęcia praktyczne u pracodawcy. Po odbyciu tego typu nauki, uczniowie stają się fachowcami. Tych pięciu młodych ludzi, którzy do mnie przyjechali, realizowało przez miesiąc konkretny projekt wspólnie ze swoim nauczycielem, który był wybitnym praktykiem. To klucz do sukcesu – opowiadał Piotr Górski, prezes Gdańskich Młynów.

W audycji poruszono tematy reformy i poziomu edukacji zawodowej w Polsce, a także wartej 66 mld dolarów fuzji gigantów, firm Bayer i Monsanto.

 
Posłuchaj audycji:

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj