Niektóre firmy rekrutacyjne tworzą „czarne listy”, wymieniając między sobą dane o osobach, których nie powinno się zatrudniać. To działania dyskryminujące i bezprawne – powiedział PAP wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed. – Dochodzą do nas informacje, że agencje, które rekrutują pracowników, utworzyły sobie tzw. czarne listy osób, które przy rekrutacji, kolokwialnie mówiąc, nie podobają się. Firmy wymieniają między sobą takie dane. Uważamy, że takie działania są dyskryminujące i niezgodne z prawem – powiedział PAP Szwed. Dodał, że niektóre osoby nie wiedzą, że dostały się na takie listy.
LISTY TRUDNE DO UCHWYCENIA
Przyznał, że działania firm, które tworzą „czarne listy”, są trudne do uchwycenia. – Zastanawiamy się, w jaki sposób to ugryźć, zarówno ze strony Państwowej Inspekcji Pracy, ale również doniesienia do prokuratury – mówił wiceminister. Według niego, w pierwszej kolejności należy sprawdzić, czy to zjawisko jest szerokie.
DYSKRYMINACJA?
– Rzeczywiście jest to dyskryminujące – przyznała Małgorzata Tobiszewska, prezes Stowarzyszenia Absolwentów MBA i pełnomocnik zarządu Pracodawców Pomorza do spraw rynku pracy. – Taka opinia może być wydana na podstawie jakichś stereotypów. Natomiast z drugiej strony zachowania pracowników czy kandydatów do pracy też czasami pozostawiają wiele do życzenia. Nie dziwię się pracodawcom, że starają się przed tym ustrzec. Tak jak możemy podzielić pracodawców na złych i dobrych, tak samo możemy podzielić pracowników. Choć przyznaję, że ja się nie zetknęłam z tymi listami – dodała.
RZĄDZI RYNEK PRACOWNIKA
Zdaniem Michała Górskiego, prezesa Pętli Żuławskiej, problem może dotyczyć tylko dużych przedsiębiorców lub firm pośredniczących. – Wątpię, aby pracodawcy aż tak daleko sięgali w zakamarki duszy każdego z pracowników, chociaż rzeczywiście prawda leży zawsze pośrodku. Pamiętajmy też o tym, że stworzył się rynek pracownika. Jest on poszukiwany. W związku z tym pracodawcy będą ostrożniejsi, bo będą świadomi tego, że pracownik może gdzieś się wybierać, zmieniać często swoją pracę, trochę pomarudzić.
– Taka lista swego czasu krążyła po hotelach, żeby nie przyjmować klientów, którzy nie płacą za pobyt – opowiadał Bogdan Donke, wiceprezes Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej i pomorskiego oddziału Polskiej Izby Turystyki. Przyznał, że funkcjonują też opinie o pracownikach, ale na trochę innej zasadzie. – Pracodawca zadaje pytanie „czy ten człowiek pracował u Ciebie? Jaką masz opinię?”. Myślę też, że nadal ważnym dokumentem jest jednak świadectwo pracy – mówił.
PAP/mar