CIA szpieguje przez telefony i telewizory? „Sami się na to godzimy. Problemem jest to, że nie wiadomo, gdzie trafiają dane”

Gigantyczna wpadka CIA – alarmuje portal niebezpiecznik.pl. Z danych, które wyciekły z Centralnej Agencji Wywiadowczej, wynika, że organizacja może szpiegować przez telewizor samsunga albo telefon.
Teraz CIA wykorzystuje luki w systemach aplikacji, a nie – jak niegdyś – łamie ich kody. Dotyczy to iOS-a, Androida i Windowsa. Efekt? Szpiedzy przejmują kontrolę nad WSZYSTKIM, co dzieje się w urządzeniu.

Urządzenie może zgrywać dźwięki, przekazywać dane z przeglądarki i hasła do wi-fi nawet, jeśli wygląda na zupełnie wyłączone. Jeśli umie to CIA, to prawdopodobnie także i każdy zdolniejszy haker. Na ile jest to niebezpieczne? – pytała swoich gości Iwona Wysocka.

SAMI DAJEMY PRZYZWOLENIE

– Jest to przerażające, natomiast zmierzamy w stronę tego, żeby wszystko było inteligentne – mówił Łukasz Olechnowicz, prezes Volanto. 

– Prawo nie nadąża – zwróciła uwagę prowadząca. – Prawo nie ma nic do tego – odpowiedział gość. – Może nas chronić, natomiast my sami zgodzimy się na to, żeby mieć podłączone wszystko do internetu. Zarządzam firmą technologiczną i mam tego wszystkiego świadomość, a przyszedłem tutaj w smartwatchu, z mnóstwem aplikacji zainstalowanych na smartfonie, które powodują, że Apple, Google i kilka międzynarodowych organizacji dokładnie wie, że jestem w Radiu Gdańsk. To jest przerażające, ale z drugiej strony sami dajemy na to przyzwolenie, bo z tego korzystamy – mówił Olechnowicz.

GDZIE TRAFIAJĄ DANE?

– Nie zgadzam się, że prawo na to pozwala – stwierdził Maciej Goniszewski z uniwersyteckiego radia MORS. – Generalnie każda inwigilacja, która jest wykonywana bez pozwolenia prokuratury czy innych do tego wyznaczonych instytucji jest nielegalna i jest ścigana.

Niedawno głośno było o interaktywnej lalce, która odpowiadała na pytania dziecka. Panika zaczęła się, kiedy okazało się, że ma włączony mikrofon 24 godziny na dobę. Nakazano wycofanie jej ze sprzedaży. Ludzie zaczęli sobie zadawać pytanie, kto może na tym skorzystać. – Problemem nie jest to, że są ściągane megabajty danych. Problemem w tej chwili jest panowanie nad tymi danymi. W tej chwili nie mamy technologii, która by pozwoliła dużym firmom zapanować nad tymi danymi.

Z rozmówcami zgodził się Zbigniew Jarecki, prezes Kaszubskiego Związku Pracodawców. Również jego zdaniem fakt, że nie wiadomo dokąd trafiają dane, może stanowić poważne zagrożenie.

mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj