W większych miastach powstają nowoczesne biurowce i tam wyjeżdżają pracownicy. „To nie jest bratobójcza walka”

W ubiegłym roku w Polsce oddano do użytku rekordową powierzchnię biurową – aż 900 tysięcy metrów kwadratowych. Łącznie przekroczyła ona 9 milionów. Tak wynika z danych z raportu EY. Co jednak z mniejszymi miastami?

Sprawę komentowali eksperci w audycji Ludzie i Pieniądze. Program poprowadziła Iwona Wysocka. Jej gośćmi byli: Tomasz Salamon – dyrektor zarządzający ds. funduszy inwestycyjnych State Street, Alan Aleksandrowicz – prezes InvestGDA oraz Sławomir Gajewski – prezes spółki TORUS.

Profesjonalnych centrów usług dla biznesu w naszym kraju jest około tysiąca. Można jednak zauważyć konkurencję między polskimi miastami w walce o usługi dla biznesu. – To nie jest bratobójcza walka. Konkurencja pomiędzy miastami była zawsze. Nie tylko w Polsce, tak jest na całym świecie. Każdy chce przekonać inwestora do siebie – komentował Alan Aleksandrowicz.

Coraz częściej odczuwalny jest brak pracowników. Większe ośrodki „zasysają” kadry z mniejszych miejscowości. – Współistnienie małych i dużych ośrodków działa na zasadzie komplementarności. Małe ośrodki będą miały problem ze wspieraniem dużych projektów, przy których trzeba zatrudnić np. kilka tysięcy osób. Mogą za to być znakomitym uzupełnieniem mapy centrów usług w Polsce – stwierdził Tomasz Salamon, dyrektor zarządzający ds. funduszy inwestycyjnych State Street.

Deweloperzy są zainteresowani budową biur w mniejszych miastach? – Tutaj widzę problem. Od wielu lat przyglądamy się mniejszym ośrodkom. Problemem, którego nie dostrzegają gracze na rynku, jest to, że deweloperzy nie są w stanie sprzedać projektów do funduszy, a w klasycznym modelu powinniśmy budować biurowce, wynajmować je firmom, a następnie sprzedawać funduszom. Póki co nie ma jeszcze gotowości, by zainteresować się np. Olsztynem czy Bydgoszczą – zaznaczał Sławomir Gajewski.

mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj