Reforma systemu emerytalnego. „Kiedyś też nam mówiono, że to nasze pieniądze”

Opublikowany został projekt zmian w systemie emerytalnym. Jest porozumienie między Ministerstwem Rozwoju a Ministerstwem Pracy. Oszczędności, które są teraz w OFE, w 25 proc. mają zasilić Fundusz Rezerwy Demograficznej, a w 75 proc. zostać sprywatyzowane.

O słuszność i konsekwencje takich działań Artur Kiełbasiński pytał w audycji Ludzie i Pieniądze.  Jego gośćmi byli: Aleksandra Jankowska – prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz Grzegorz Strzelczyk – prezes LOTOS Petrobaltic.

„SCEPTYCZNY STOSUNEK”

– Przypomnę, że połowę składek przekazano do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, połowa została jeszcze w instytucjach finansowych typu OFE. Teraz jest jakby drugi etap tej reformy. Mam dość sceptyczny stosunek do tego, że te pieniądze zostaną sprywatyzowane, bo ja pamiętam, jak zapisywałem się do OFE, to też nam mówiono, że to są nasze pieniądze, po czym Trybunał Konstytucyjny powiedział, że to są środki publiczne – mówił Grzegorz Strzelczyk.

„DOBRY KIERUNEK”

Innego zdania jest Aleksandra Janowska, dla której te działania są uzasadnione. – Uważam, że ta reforma zmierza w dobrym kierunku. Natomiast każde ruszanie tych pieniędzy powoduje strach, bo wiemy, że przy ostatnim transferze część z nich w niewyjaśniony sposób zniknęła – tłumaczyła.

Podczas audycji goście Radia Gdańsk rozmawiali także na temat spekulacji dotyczących Stoczni Gdańskiej i sporu na temat tego, jak Agencja Rozwoju Przemysłu ma zabezpieczać swoje roszczenia wobec dotychczas działającego tam podmiotu.

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj