Stocznia Gdańska wraca w polskie ręce. Jaka będzie jej przyszłość? „Martwi brak konkretnego planu”

Agencja Rozwoju Przemysłu podpisała w Warszawie umowę odkupienia Stoczni Gdańskiej. ARP odkupiła 81,05 proc. akcji zakładu oraz 50 proc. udziałów Stowarzyszonej GSG Towers. O przyszłości stoczni rozmawiali eksperci w audycji Ludzie i Pieniądze.

Gośćmi Iwony Wysockiej byli Wioletta Kakowska-Mehring, Trójmiasto.pl oraz Wojciech Kodłubański, szef Komisji Rewizyjnej Krajowej Izby Gospodarczej.

– O tym przejęciu nie mówiło się od wczoraj. Myślałam, że kiedy dojdzie już do podpisania umowy, to ARP wyciągnie już gotowy plan. Agencja zapowiada, że za ok. 2 lata powstaną pierwsze statki i promy. Nie mamy na to tyle czasu. Rynek promowy rozwija się teraz. Być może jest to taki rodzaj działalności, gdzie osoba menadżera, jego autorytet, mają ogromne znaczenie, jeśli chodzi o zdobywanie rynku i podpisywanie kontraktów. Państwowe stocznie nie mają szczęścia do menadżerów, którzy potrafią opanować sytuacje i budować przedsiębiorstwa. Dotyczy to zarówno obecnej ekipy rządzącej, jak i tej poprzedniej – mówiła Wioletta Kakowska-Mehring.

– Jesteśmy emocjonalnie związani ze stocznią. To kolebka Solidarności. To od niej wyszedł zryw, który całkowicie zmienił Polskę. Boję się, że brak konkretnego planu na rozwój stoczni może sprawić, że powtórzą się sytuacje z „paleniem opon”, strajkami i żądaniami płacowymi. Nie rozumiem ukrycia kwoty zakupu stoczni. To nie są pieniądze prywatne. Sytuacja, w której nie wiadomo, kiedy i co będzie budowane, skąd dostaną gwarancję, jest nie do pomyślenia. Przemysł stoczniowy, to bardzo specyficzna branża, dlatego, mimo pewnych wątpliwości co do tego projektu, życzę i wierzę w pomyślność Stoczni Gdańskiej – dodał Wojciech Kodłubański.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj