PLL LOT zwolnił dyscyplinarnie 67 osób. Związkowcy twierdzą, że zwolnionych może być nawet 80. Niewykluczone, że protest się rozszerzy. Odwołano kilka międzynarodowych lotów, zwolnienia pracowników grożą odwołaniem kolejnych lotów.
„W poniedziałek z powodu nielegalnego strajku stewardes i pilotów, zostaliśmy zmuszeni do odwołania w sumie czterech naszych rejsów, w tym trzech dalekiego zasięgu” – powiedział dyrektor biura komunikacji LOT Adrian Kubicki. O tym wydarzeniu rozmawiali eksperci audycji Ludzie i Pieniądze. Gośćmi Iwony Wysockiej byli Michał Górski – prezes Pętli Żuławskiej, Regionalna Izba Gospodarcza Pomorza oraz Stanisław Szultka – niezależny ekonomista.
– To strzał w stopę LOT-u. Moja córka była stewardesą, oferowano jej trudne warunki, ale dobre finansowo. Pozbycie się wysoko kwalifikowanych pracowników spowoduje perturbacje w środku firmy. Załoga na pewno nie zostanie obojętna na taką sytuację, a konkurencja będzie się cieszyła. Tym bardziej, że LOT nie jest w dobrej kondycji finansowej, nie rozwija się najlepiej. Łatwiej sobie teraz wyobrazić odejście władz niż poddanie się pracowników – mówił Michał Górski.
– Bezpośrednia przyczyna pokazuje, że jest problem z szukaniem kompromisu. Patrząc jednak na to w szerszej perspektywie, to widzimy ścieranie się dwóch rzeczywistości. Z jednej strony na rynku lotniczym jest twarda konkurencja. Widzimy jak międzynarodowi i duzi gracze zaczynają pracować nad „optymalizacją kosztów pracy”. LOT też odczuwa taką presję. Z drugiej strony jest kwestia praw pracowniczych, form zatrudnienia. Jest ciśnienie związków, by kierować się do umowy o pracę – zauważał Stanisław Szultka.