Siły irańskie zaatakowały amerykańskie bazy w Iraku. To element rosnącego napięcia w stosunkach Iranu i Stanów Zjednoczonych w ostatnich tygodniach. Czy z punktu widzenia gospodarki morskiej, transportu i logistyki eskalacja tego konfliktu jest zagrożeniem? Nad tym zastanawiali się goście Artura Kiełbasińskiego w audycji Ludzie i Pieniądze: publicysta Władysław Jaszowski i Adam Żołnowski, wiceprezes terminalu DCT. – To bardzo duże zagrożenie. Ocenia się, że 20-30 proc. światowych zasobów ropy dla przemysłu dostarczanych jest z Zatoki Perskiej. Trudności spowodują kłopoty ze wzrostem gospodarczym. Bardziej dotyczy to Azji Południowo-Wschodniej, Japonii i Chin, niż Europy Zachodniej. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę, że Anglicy i Japończycy wysłali tam swoją flotę dla ochrony przepływu statków, głównie tankowców i gazowców, to jednak oznacza, że sytuacja jest bardzo poważna i gospodarczo może dołożyć się do wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi i Chinami – stwierdził Władysław Jaszowski.
– Odpowiem przewrotnie: i tak, i nie. Ten rejon świata nie generuje przepływów handlowych – oprócz ropy – które są istotne dla USA, Azji i Europy. Większość ładunków, z których my korzystamy, jest wytwarzana w Azji. Dlatego uważam, że wpływ tego wzrostu napięcia będzie ograniczony. Natomiast zgodzę się z tym, że jeśli dojdzie do dalszej eskalacji, mogą wzrosnąć ceny paliw, co przełoży się na wzrost kosztów przewozu ładunków, a przez to na ceny w sklepach – ocenił Adam Żołnowski.