Donald Trump zamyka Dolinę Krzemową dla obcokrajowców – informuje dziennik Gazeta Prawna. Chce zarezerwować miejsca pracy w prestiżowych branżach, takich jak IT i placówkach badawczych, dla obywateli USA. Chce też zawiesić program wiz pracowniczych dla tzw. białych kołnierzyków, czyli wykształconych specjalistów. Ma to związek z przedłużającym się w wielu stanach zamrożeniem gospodarki i rosnącym bezrobociem.
O skutkach decyzji prezydenta USA rozmawiali Maciek Borówka, Tapptic oraz Rafał Dadej, Ambition Group. Audycję Ludzie i Pieniądze prowadziła Iwona Wysocka.
– Powiem może rzecz niepopularną w Europie, ale Donald Trump nie jest idiotą – mówił na naszej antenie Maciek Borówka. – On wykonał ten ruch, bo to świetnie wygląda w populistycznym dyskursie, który zapomina o takim fakcie, że bezrobocie, ale równocześnie brak rąk do pracy, wcale nie są sprzeczne. Nam się wydaje, że jeżeli zamkniemy granice, to znajdzie się praca dla wszystkich Amerykanów, a to jest nieprawda. Drugi problem jest taki, że Ameryka to kraj, który świetnie zorganizował sobie imigracje i który przez ostatni wiek drenował cały świat i budował potęgę gospodarczą na mądrej sile roboczej, sprowadzanej z zewnątrz – komentował nasz gość.
– Cała kolej w stanach była wybudowana przez Chińczyków. To już było w XIX wieku – dodawał Rafał Dadej. – To nie jest tak, że to naprawi gospodarkę. Jest kilka wątków. Pierwszy jest taki, że 30 milionów Amerykanów złożyło deklaracje bezrobotności, czyli wniosków o zasiłek. Ale trzeba pamiętać, że w stanach regulacje zatrudnieniowe są znacznie bardziej liberalne niż u nas. Firmy są w stanie z dnia na dzień zwolnić bardzo wielu pracowników, ale po to, żeby przetrwać. Natomiast jak zmienia się koniunktura, od razu mogą ich z powrotem zatrudnić. Ja bym się nie zdziwił, jakbyśmy na przestrzeni tygodni zobaczyli, jak w równie szybkim tempie spada liczba osób bezrobotnych – podkreślał Rafał Dadej.