Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postanowił ukarać sieć dyskontów za różnice w cenach produktów. Kwoty, które można było znaleźć na półkach, różniły się od tych przy kasie. Taka sytuacja była zgłaszana wielokrotnie do UOKiK, ceny miały być zawyżany nawet od czterech lat. Właściciel Biedronki zapowiada odwołanie.
W programie Ludzie i Pieniądze sprawę komentowali: gdański przedsiębiorca Grzegorz Pellowski i rzecznik „Solidarności” Marek Lewandowski.
– Nie wierzę, żeby były to działania samych pracowników – mówił Grzegorz Pellowski. – Wszystko jest w systemie i żaden towar nie wyślizgnie się ze sklepu, nie przechodząc przez kasę. 115 milionów, przy obrotach sięgających ponad 50 miliardów złotych i zysku netto około 2 miliardów złotych, to nie jest wielka kara.
Rzecznik „Solidarności” Marek Lewandowski zwrócił uwagę na szerszy kontekst sprawy.
– Możemy na razie mówić o bardzo poważnych zarzutach. Pracownicy są przeciążeni, stany osobowe są przynajmniej o połowę za niskie w stosunku do tego, ilu pracowników powinno być. Wiele nieprawidłowości wynika z tego, że pracownicy, którzy pracują przy kasie, muszą pracę przerywać i rozkładać towar. Panuje zwyczajny bałagan. Patrzmy na to szerzej – apelował.