Podsumowanie wyników bałtyckich portów w 2020 roku. Jak gdyńskiemu udało się „urosnąć” w czasie, gdy niemal wszystkie inne traciły przeładunki? Ile dużych terminali kontenerowych powinno znaleźć się w Polsce? Na te pytania starali się odpowiedzieć Bogdan Ołdakowski, prezes firmy doradczej Actia Forum oraz Adam Meller, prezes Portu w Gdyni.
Rozmowę prowadził Artur Kiełbasiński.
– Spadek jest spowodowany pandemią, wprowadzonymi restrykcjami czy zahamowaniem w łańcuchu dostaw. To wahanie przeładunków, które było spodziewane i jest oczywiste. Sygnały na ten rok są raczej pozytywne. Wyniki z pierwszych miesięcy są jak najbardziej dobre dla portów. Kwestią ze znakiem zapytania jest Rosja. Wiemy, że sytuacja ekonomiczna w tym państwie nie jest najlepsza – wskazał Bogdan Ołdakowski.
Gdynia jest jednym z dwóch portów, w których te przeładunki rosły. To zasługa elastyczności w doborze towarów? – To kwestia dywersyfikacji w działalności portowej. Jeśli jakiś ładunek spada, są takie, które rosną. W Gdyni mieliśmy duży wzrost obrotu zbożem i paszami, głównie przez wzgląd na eksport polskiej pszenicy. To wpłynęło na bardzo dobre wyniki, zaliczyliśmy plus na prawie trzy procent w stosunku do 2019 roku – wyjaśnił Ołdakowski.
Istotne czynniki wskazał Adam Meller. – Ważne jest, że Port Gdynia jest uniwersalny, więc ubytek jednej grupy ładunkowej jest zastępowany inną, zatem wychodzi to na plus. Mamy też mimo wszystko dobry okres, że port jest pewnego rodzaju papierkiem lakmusowym i ta gospodarka funkcjonuje, jak widzimy ładunki wpływają i wypływają. Jeżeli chodzi o kolejny element, to trochę łut szczęścia i nasze zarządzanie. Chcemy do portu ściągać jak najwięcej ładunków. Są takie grupy, które się rozwijają. Liczę na to, że poziom zostanie utrzymany, więc w moim przekonaniu ten rok nie będzie taki zły – wyjaśnił.
Prezes Portu w Gdyni odniósł się również do kwestii skonteneryzowania obrotu gospodarczego. Mówi się, że w Polsce jest on względnie niski. – Na pewno on rośnie, coraz więcej ładunków się przewozi w taki sposób obecnie. Jest to trend wzrostowy, wszystkie analizy wskazują na to, że na całym świecie liczba kontenerów będzie się zwiększała. Morze Bałtyckie jest również takim miejscem, bo jest to system wygodny, towary można łatwo przeładowywać – wskazał.
Ile terminali kontenerowych powinno się w Polsce docelowo znaleźć? – Myślę, że to już wcześniej przemyślano i wskazano tworząc politykę rozwoju polskich portów morskich. Mowa o Gdańsku, Gdyni, Szczecinie oraz Świnoujściu i znaleziono receptę, która wskazuje, że każdy z nich powinien mieć swój terminal kontenerowy. To działanie konkurencyjne w stosunku do innych, które się budują w krajach ościennych – podsumował Meller.
(Fot. Radio Gdańsk, Agencja KFP/Anna Rezulak)