Nowoczesne technologie a liczebność załogi. „Na kontenerowcach jest teraz mniej osób niż kiedyś na małych jednostkach”

Niedługo ma się odbyć pierwszy bezzałogowy rejs przez Atlantyk autonomicznego statku. Wykorzysta sztuczną inteligencję do samodzielnej nawigacji i unikania zagrożeń oceanicznych. Ma pokonać trasę z Plymouth w Anglii do Plymouth w stanie Massachusetts, a więc tę samą, którą pierwsi koloniści angielscy dopłynęli do Ameryki Północnej.

O tym rozmawialiśmy w programie „Ludzie i Pieniądze”. Gośćmi Artura Kiełbasińskiego byli prof. Marek Grzybowski z Klastra Morskiego oraz Piotr Frankowski, redaktor naczelny „Namiary na Morze i Handel”.

– Jest to projekt pilotażowy, warty sprawdzenia. Dyskusja o statkach autonomicznych trwa od jakiegoś czasu i do tej pory to się koncentrowało na krótkich odcinkach. Mocno dyskutowano o tym, czy takie statki są receptą na żeglugę oceaniczną. Myślę, że jest to projekt warty śledzenia, bo odpowie na kilka zasadniczych pytań – mówił Piotr Frankowski.

– 20 lat temu na jednej z konferencji słyszałem, że będzie budowany taki statek. Zobaczmy, ile to trwa. Nie będzie statków autonomicznych w szybkim czasie. Natomiast wiemy, że załogi zmniejszają się. Dzisiaj na kontenerowcach, które przewożą 20 tysięcy kontenerów, mamy załogi kilkunastoosobowe. Kiedyś na małych jednostkach pływały 30-osobowe załogi i większe. Będą załogi kadłubowe, wspierane przez inteligentnego kapitana. Od tego trendu nie odejdziemy – dodawał prof. Marek Grzybowski.

 

Żagle wracają na morskie szlaki handlowe. W ostatnim czasie powstaje wiele publikacji dotyczących napędów w żegludze. Pojawia się sporo głosów mówiących o nadmiernej ilości CO2 emitowanej przez branżę morską. Czy szansą na zmianę tego trendu mogą okazać się żaglowce?

– Uważam, że jest to przyszłość i my, jako Polska, powinniśmy to kontrolować. Mamy przecież doświadczenie w budowie żaglowców. Nie będzie to rynek całkowity, tak że będą pływały tylko żaglowce, ale prawdopodobnie część firm w tym kierunku pójdzie – podkreślał prof. Marek Grzybowski.

– Jest to rozwiązanie proekologiczne, ale nie wydaje mi się, żeby to się stało standardem. Myślę, że armatorzy poszukują rozwiązań, które będą bardziej stabilne niż energia wiatrowa – odpowiadał Piotr Frankowski.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj