Dostawca ciekłego gazu ziemnego (LNG) dla Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa postanowił zamówić sześć własnych gazowców. Firma czeka na oferty stoczni. Informacja zelektryzowała polskich obserwatorów rynku stoczniowego i handlu gazem. Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z Przemysławem Myszką, redaktorem Baltic Transport Journal i Piotrem Stareńczakiem, redaktorem portalmorski.pl.
– Od jakiegoś czasu mamy do czynienia ze wzrostem popytu na gazowce, a w związku z tym rosną ceny ich budowy i czarterów. Gazowce LNG są najdroższymi statkami towarowymi na świecie. Ze względu na warunki rynkowe ich ceny ostatnio wzrosły. Stocznie proponują ceny w okolicach 200 milionów dolarów. Dodatkowe funkcje przesuwają tę cenę w okolice 225 milionów dolarów. W ostatnich latach ceny gazowców kształtowały się na poziomie około 180 milionów dolarów. To ciekawe w kontekście statków, które czarterować będzie PGNiG. Nie zdecydowało się ono na budowę własnych statków – mówił Piotr Stareńczak.
– Czarterowanie statków przez firmy to standard. Operowanie i zarządzanie flotą to złożony proces, gdzie know-how firmy transportowej potrafi zrobić różnicę. Na Bałtyku mamy szereg przykładów, gdzie firmy korzystają z takich rozwiązań, kiedy w przeszłości próbowały zarządzać własną flotą. Jako ciekawostkę można podać, że nawet wojsko korzysta z czarterów. W ramach zleceń dla wojska działały również firmy bałtyckie. Pytanie czy PGNiG miałoby zdolność zarządzania flotyllą nowych statków. Liczą się kadry, które będą w stanie wykorzystać ten tonaż – komentował Przemysław Myszka.
ua